Ozdrowieńcy nie mają łatwego życia. Mogą im towarzyszyć takie dolegliwości jak pocovidowe zmiany węchu. Notoryczne czucie smrodu jest dla ozdrowieńców nie do wytrzymania.
Życie po COVID-19
Pokonanie covid-19 i zostanie ozdrowieńcem nie przynosi upragnionego spokoju i powrotu do zdrowia. Wręcz przeciwnie. Osoby, które pokonały chorobę muszą się mierzyć z bardzo dziwnymi i uciążliwymi skutkami ubocznymi zachorowania. Lekarze od dawna informują, że po przebyciu COVID-19 potrzebna jest rehabilitacja. Stąd w całym kraju powstają szpitale rehabilitacyjne dla ozdrowieńców.
Padlina i stare skarpety
Niestety skutki uboczne mogą atakować również zmysł węchu. Ozdrowieńców dotyka parosomia, która potrafi zatruć życie na dobre. Osoby, które zwalczyły COVID-19 czują smród zgnilizny, padliny czy odór starych skarpet. Z takimi dolegliwościami mierzy się między innymi pani Katarzyna z Poznania. Rok temu chorowała na COVID-19. Nie miała uciążliwych objawów. Jednak po chorobie zaczęła czuć obrzydliwe zapachy. To bardzo utrudnia jej życie. Zakupy są wyzwanie. Kobieta nosi zatyczkę na nos, żeby jakoś pozbyć się uciążliwych dolegliwości. Pani Katarzyna powiedziałą w rozmowie z dziennikarzami Gazety Wyborczej:
W restauracji zamawiałam wodę bez cytryny i mięty, najlepiej butelkowaną, bo szklanki śmierdziały mi detergentem.
Parosomia atakuje
Parosomia jest zaburzeniem węchu, upośledzeniem lub zmianą węchowych wrażeń. Kawa może pachnieć spalinami, a jedzenie padliną. Tego typu skutki uboczne może odczuwać nawet milion Polaków. 50 procent osób, które pokonały COVID-19 skarżą się na tego typu dolegliwości. Niewielki odsetek cierpi jeszcze na fontosmie, czyli omamy węchowe. Te osoby czują zapachy, jednak nie potrafią wskazać ich źródła. Życie z takimi skutkami ubocznymi może zatruć życie na dobre.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Zdjęcie: Pexels