Dzisiaj (środa, 29 stycznia) około południa karetka zabrała do szpitala drugiego pacjenta z objawami koronawirusa.
Dotąd w naszym kraju odnotowano trzy podejrzenia koronawirusa. Do szpitala trafił jednak kolejny pacjent, i to kolejny z Łodzi. Mężczyzna wrócił z Chin 19 stycznia i od razu zgłosił się do szpitala. Po badaniach wrócił jednak do domu. Dzisiaj zadzwonił po karetkę, bo zaczął się źle czuć. Czy to oznacza, że koronawirus jest w Polsce i naprawdę nam zagraża?
Czytaj także: CBA niczym worek bez dna? Kolejne 100 mln dla służb specjalnych
Mężczyzna zadzwonił po pogotowie, tłumacząc jakie ma objawy i w jakich okolicznościach mógł się zarazić. Dzięki temu ratownicy medyczni mogli zadbać odpowiednie zabezpieczenie i przyjechali ubrani w kombinezony ochronne. Mężczyzna został zabrany do szpitala im. dr Biegańskiego. Wykluczenie lub potwierdzenie obecności koronawirusa w jego organizmie potrwać może do piątku.
Czytaj także: Polacy niezadowoleni z prezydenta. Duda jednak nie ma wygranej w kieszeni?
Mężczyzna 19 stycznia wrócił z Wuhan, gdzie wykryto pierwsze ognisko wirusa. Od razu udał się na badania do szpitala, ale nie zatrzymano go tam. Na oddział zakaźny trafił 29 stycznia, czyli 10 dni później. Okres wylęgania wirusa (według obserwacji chińskich naukowców) wynosi od 3 do właśnie 10 dni.
Czytaj także: Koronawirus w Polsce. Fala zachorowań kwestią czasu
Jak mówi rzecznik wojewody łódzkiego, Dagmara Zalewska, cytowana przez Express Ilustrowany, w środę do urzędu wojewódzkiego, sanepidu i specjalistycznych szpitali zgłosiło się kilkaset osób. Wszyscy zauważyli u siebie podejrzane objawy.
Tylko osoby, które w ciągu ostatnich dwóch tygodni, podróżowały w rejony Wuhan, albo miały styczność z takimi osobami oraz pacjenci z gorączką powinni mieć obawy. W pozostałych przypadkach należy zgłaszać się do internisty – apeluje rzecznik.