Dla młodych ludzi sex shopy są niczym relikt poprzedniej, analogowej epoki. Dziś niemal wszystko można znaleźć w internecie i zamówić niemalże anonimowo. A jednak sklepy z erotycznymi gadżetami wciąż funkcjonują, a przychodzą do nich naprawdę różni ludzie. Oto co spotkać może kobiety pracujące w sex shopach.
Kilka relacji zebrały dziennikarki portalu kobieta.wp.pl. I co ciekawe wiele z nich jest pozytywnych, albo traktujących pracę w sex shopach jak w każdym innym sklepie. Nawet jednak w takich opowieściach nie brakuje sytuacji co najmniej chorych, a czasem niebezpiecznych.
ZOBACZ TEŻ: Te znaki zodiaku to piekielne teściowe. Dokumentnie zatrują ci życie!
Z sex shopów korzystają głównie osoby po 40-tce, które nie obsługują internetu. Statystyki mówią, że większość wśród nich stanowią panowie. I to oni potrafią sprawić największe problemy. Pod jednym ze sklepów dla dorosłych przy Rondzie Daszyńskiego pojawia się np. pan, który ubliża pracownicom i onanizuje się przed wejściem do sklepu. Raz nawet napadł na jedną z kobiet.
Był taki pan, koło sześćdziesiątki, który kiedyś przychodził do naszego sklepu. Pracowało nas tam wtedy 4 i każda miała z nim jakieś historie. Ja przykładowo nigdy nie zapomnę, jak chciał kupić prezent „dla żony”[…] Dopytywał mnie, czego ja używam, jak ja stosuję te gadżety, czy mam faceta. Kiedy powiedziałam mu, że to nie jego sprawa, stał się jeszcze bardziej natarczywy. Wypytywał mnie, czy założyłabym taką bieliznę, jaka jest na wystawie. Kazałam mu wyp…lać, grożąc, że zawołam ochronę.
– opowiedziała inna kobieta cytowana przez portal kobieta.wp.pl
Nie raz i nie dwa mieliśmy klientów, którzy masturbowali się za regałem z filmami pornograficznymi. Od razu zostawali wyrzuceni na zbity pysk. Mąż jest w sklepie na prawie każdej zmianie, to postawny facet, umie zapewnić bezpieczeństwo mi i naszym pracownicom. Bardzo często przychodzą do nas głównie starsi panowie, którzy pozwalają sobie na obleśne komentarze i zaczepki.
– powiedziała właścicielka jednego z sex shopu w Katowicach.
Można więc powiedzieć, że klienci czasem myślą, że znajdują się w agencji towarzyskiej i że z ekspedientką takiego sklepu można sobie pozwolić bardziej niż w innym punkcie. Tymczasem jak mówią same panie: „To praca jak w mięsnym, sprzedaje się towar i tyle”.
Czasem dochodzi też do bardziej nieprzyjemnych sytuacji, w których pojawia się przemoc wobec sprzedawczyń:
Na szczęście ochronę musieliśmy ich wzywać tylko raz, kiedy klient spoliczkował jedną z dziewczyn, bo ta nie chciała pokazać mu, jak działa wibrator. Na sobie!
– mówi ta sama właścicielka.
Inne kobiety np. były terroryzowane nożem, albo stalkowane przez zwyrodnialców po godzinach pracy, np. w internecie. W takiej sytuacji mężczyzna otrzymał sądowy zakaz zbliżania się do niej.
Mimo wszystko kobiety pracujące w sex shopach nie chcą być traktowane inaczej niż zwyczajne ekspedientki np. supermarketu. Po prostu chcą szacunku i poczucia bezpieczeństwa – i jak każdemu człowiekowi po prostu im się to należy!