Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki, ale ten to już wyjątkowy ancymon. Odkąd został wysiudany z kierownictwa Nowoczesnej, zrobiło się o nim nieco ciszej. Ale Petru łatwo nie da o sobie zapomnieć. Właśnie na Twitterze opublikował list do Marszałka Sejmu, w którym… zrobił błąd we własnym nazwisku!
Petru napisał do Marszałka Kuchcińskiego w sprawie cofnięcia mu zakazu wjazdu na teren Sejmu. Ten zaś otrzymał po tym, gdy jego „koleżanka”, Joanna Schmidt, wwiozła w bagażniku swojego auta przedstawicieli Obywateli RP na teren Sejmu.
Zakaz wjazdu na teren Sejmu miał trwać do końca ostatniego posiedzenia. Minął miesiąc. Zakaz nadal obowiązuje. Na moje pismo z 1 sierpnia Marszałek nie raczył odpowiedzieć”
Zakaz wjazdu na teren Sejmu miał trwać do końca ostatniego posiedzenia.
Minął miesiąc. Zakaz nadal obowiązuje. Na moje pismo z 1 sierpnia Marszałek nie raczył odpowiedzieć.
INie wskazuje podstawy prawnej ani podstawy faktycznej.
Za szykanowanie opozycji też odpowiecie! pic.twitter.com/bqpgUuhzo5
— Ryszard Petru (@RyszardPetru) 20 sierpnia 2018
Problem w tym, że w piśmie polityk popełnił błąd już na początku… w swoim nazwisku! Zamiast Ryszard Petru, widzimy Ryszarda… Peru!
Dalej jest jeszcze lepiej – Petru pisze np., że nie dostał od Marszałka Sejmu żadnej „ustanej” informacji. Oj, kogoś chyba pogrążyła autokorekta!
Internauci wyśmiewają nie tylko kompromitujące błędy, ale samą treść pisma. Jak podkreśla wielu – ten jeden rok kadencji, który pozostał Petru, może spokojnie przemęczyć się bez możliwości wjazdu na teren Sejmu. Widocznie mało kto wierzy, że polityk jest zdolny powtórzyć swój sukces z 2015 roku.
Trochę to jednak smutne – bez niego nasz Sejm straci wiele na kolorycie!
wprost.pl/ twitter.com