Andżelika J. była poszukiwana od października 1998 roku. Pewnego dnia po prostu porzuciła swojego męża i córkę i wyjechała. Podobno najpierw do rodziny w Pile, a potem na Zachód. Jej mąż zażądał rozwodu i zasądzenia alimentów od ukrywającej się żony. Ale sprawa się na tym nie skończyła – akta postanowili przejrzeć policjanci z Archiwum X i to oni odkryli przerażającą prawdę o Andżelice.
Daniel M. uzyskał nie tylko rozwód, ale także alimenty na dziecko, które pobierał od słupskiego oddziału ZUS przez dziesięć lat. Uzyskał z tego tytułu prawie 15 tysięcy złotych. Lata leciały, a o Andżelice J. nikt nic nie wiedział, nawet jej rodzina. To sprawiło, że policjanci z tzw. Archiwum X, czyli wydziału, który bada niewyjaśnione sprawy sprzed lat.
Szybko doszli do wniosku, że kobietę mógł tak naprawdę zabić jej mąż Daniel M.! Pod jego nieobecność postanowili przeczesać jego dom i posesję, w której zamieszkiwał przed dwudziestoma laty ze swoją żoną i córką. W piwnicy dokonali przerażającego odkrycia.
Po skuciu posadzki i warstwy cegieł natrafili na pozostałości starej studni. W niej zaś leżała sportowa torba ze zwłokami Andżeliki. Jak ustalono, kobieta zginęła uduszona 2 października 1998 roku. Daniel zapakował jej ciało do torby i wrzucił do starej studni, która znajdowała się w piwnicy jego domu. Następnie zamurował ją, położył warstwę cegieł i posadzkę. Po kobiecie nie został nawet najmniejszy ślad.
Wszystko na temat jej zniknięcia było jego wymysłem. Szczątki Andżeliki znaleziono 24 kwietnia 2017 roku i od tego czasu trwało przeciwko sprawcy postępowanie prokuratorskie. Właśnie się ono zakończyło i akta trafiły do sądu. Danielowi M. za morderstwo i wyłudzenie nienależnych alimentów grozi nawet dożywocie.