Tragedia w domu znanego kandydata na fotel prezydencki. Do dramatycznych scen doszło w niedzielę po godzinie 22. Bandyta został zabrany przez policję, ale wcześniej chciał…
Dramatyczne sceny rozegrały się w niedzielny późny wieczór w Białymstoku na osiedlu Starosielce. A tragedia w domu byłego kandydata na fotel prezydenta Miasta Białegostoku przeraziła wszystkich. Znany na cały świat, jak sam o sobie mówi Krzysztof Kononowicz był krok od tragedii. Zapewne większość pamięta Krzysztofa Kononowicza, otyłego mężczyznę w sweterku, który mówił: „że nie będzie niczego”. Obecnie, były już polityk, prowadzi swój kanał na YouTube, który śledzi prawie 100 tysięcy użytkowników.
W niedzielę ktoś próbował włamać się do jego domu. W trakcie gdy Krzysztof Kononowicz przeprowadzał transmisję na YouTube spostrzegł, że jakiś mężczyzna przeskoczył przez płot i chodził swobodnie po jego posesji. Zaraz w obawie przed napadem zadzwonił po policję. Zarówno on, jak i jego redaktor, który pomaga mu w nagrywaniu „Fiodor” byli zaskoczeni. W obawie przed bandytą zamknęli się w domu i czekali na przyjazd patrolu policyjnego.
Gdy tajemniczy mężczyzna zaczął walić mocno w drzwi, Krzysztof Kononowicz zadzwonił pod numer alarmowy, aby policjanci się pospieszyli. Po kilku chwilach bandyta był w rękach policji. Przyjechała policja i zaczęło się tłumaczenie, że „on chciał dać dla pana Krzysztofa na tonę węgla”. Zatrzymany mężczyzna chciał dać Kononowiczowi banknot stu złotych. Lecz były kandydat na prezydenta był niewzruszony i żądał zatrzymania. Jak się okazało tajemniczy mężczyzna był pod wpływem alkoholu i był kibicem Jagielloni Białystok. W trakcie zatrzymania i spisywania bandyty przyjechała opłacona pizza dla Krzysztofa, którą zamówili dla niego widzowie.
ZOBACZ: Tyle ZAROBIĄ gwiazdy w SYLWESTRA! „130 tysięcy złotych dostanie…”
Mężczyzna, który wtargnął na posesję przy ul. Szkolnej został w kajdankach wywieziony na komisariat policji nr 3 w Białymstoku. Przyjaciele i fani kanału Krzysztofa Kononowicza piszą, że teraz kibic Jagielloni musi ponieść srogą i „okuratną” karę. Według nich za takie przestępstwo powinno być 25 lat więzienia albo… sto złotych grzywny.