Tysiące ucieczek z Gułagu, dziesiątki książek i filmów na temat życia sowieckich więźniów, ale prawda jest taka, że realiach tamtych czasów wiemy niewiele.
Sowieckie obozy nie wymagały przemyślanych systemów zabezpieczeń, drutów kolczastych i strażników. Samo położenie sprawiało, że ucieczka z lodowatego piekła była drogą przez mękę. Tysiące kilometrów pieszo, głodówka i długie lata, a drogi wciąż tak jakby nie ubywało. Stachanowskie normy posiłkowe, ciężka praca i sowieckie zimno nie dodawały energii do ucieczki w długą drogę.
Piekło obozu jest znane chociażby dzięki wspaniałej lekturze Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, który wspomina towarzysza, który podjął próbę ucieczki. Kilkutygodniowe przygotowanie doprowadziły go do ucieczki, ale wolność nie dała mu radości, a jedynie głód i wycieńczenie. Uciekinier sam oddał się w ręce władz. „Nie dla nas wolność – stwierdził, opowiadając o ucieczce. – My jesteśmy przykuci do obozu na całe życie, chociaż nie mamy łańcuchów”.
Konstantin Starachowicz pisał o pociągu więziennym, który został zbombardowany przez Niemców, a więźniowie nie mięli, gdzie uciec, tylko spokojnie czekali na powrót eskorty. „Słyszałem wiele takich historii, ot, choćby księgowego z Karłagu (obozu w Karagandzie): posłano go z bilansem 40 km, dając jednego konwojenta. Wracać musiał na podwodzie, wiózł nie tylko pijanego w sztok konwojenta, lecz również jego karabin, a pilnował go jak oka w głowie, żeby głupi strażnik nie poszedł pod sąd za zgubienie broni”.
Byli również więźniowie, którzy zawiązywali sojusz i uciekali razem. Najczęściej uciekali więźniowie określani mianem Urki – zdeklarowani kryminaliści. O ucieczce trzech dwóch urków z kucharzem, z Workuty opowiadał jeden z nich – jedyny ocalały, którego złapano z plecakiem pełnym ludzkiego mięsa. Mężczyzna zaplanował ucieczkę ze swoim przyjacielem i tłustym kucharzem, który miał stanowić dla nich żywą spiżarnię. Dwóch urków zabiło i zjadło swojego kompana, gdy zostało ich dwóch sprawa była jasna.
,,Obydwaj zdawali sobie sprawę, że ten, który uśnie pierwszy, zostanie zabity przez drugiego. Udawali więc przed sobą świeżych i wypoczętych, a noce trawili na rozmowach, ani na chwilę nie spuszczając się z oka. Stara przyjaźń nie pozwalała im ani zaatakować się otwarcie, ani wyznać, o co się podejrzewają.”