Laura Hurst ze stanu Indiana w USA miała wielką słabość do węży. Na jej posesji schronienie znalazło aż 140 przeróżnych gadów, zaś w samym domu Laura trzymała 20 węży – w większości wielkich i groźnych pytonów. To się nie mogło dobrze skończyć.
Don Munson, przyjaciel Laury wezwał 30 października policję do jej domu. Podejrzewał, że kobieta może nie żyć. Policjanci, którzy przybyli na miejsce odkryli coś przerażającego.
ZOBACZ TEŻ: Przez pomyłkę wjechał 100-letnim autem na autostradę. To była masakra
Wszystko wskazywało na to, że Laura została uduszona przez swojego 8-metrowego pytona. Sekcja zwłok przeprowadzona w miniony piątek potwierdziła tę wersję wydarzeń. Kobieta zginęła z powodu śmiertelnego uścisku swojego ukochanego zwierzęcia.
Nie wiadomo – i już raczej nikt nigdy się nie dowie – dlaczego 36-letnia, doświadczona hodowczyni została zaatakowana przez swojego węża. Przecież łącznie miała ich na posesji ponad 140!
Być może zaważyła chwila nieuwagi, a może po prostu górę wziął instynkt dzikiego zwierzęcia, a nie jakiekolwiek przywiązanie do właścicielki. Jedno jest pewne – z takimi stworzeniami nie ma żartów i ich hodowania nie można traktować jak rozrywki i zabawy. To ciężka i wymagająca, a przy tym ryzykowna i ciężka praca.
An Indiana woman died with python around her neck. There were 140 snakes in the house. https://t.co/tkfLO52Ctr
— LE Jay (@EllieJay43) 1 listopada 2019