Li Zehua zniknął dwa miesiące temu w Wuhan i ślad po nim zaginął. Dziennikarz znalazł się w centrum ogniska koronawirusa skąd codziennie przeprowadzał swoje relacje i opowiadał o COVID-19. W pewnym momencie nie pojawił się na antenie i od tej pory nie było z nim żadnego kontaktu.
Od tajemniczego zniknięcia Li Zehua minęły dwa miesiące. Ostatnio dziennikarz dał znać, że żyje i zamieścił film w chińskich mediach społecznościowych, gdzie opowiedział swoją szokującą historię. Chińczyk zniknął dwa miesiące temu w Wuhan w dość tajemniczych okolicznościach. Teraz postanowił opowiedzieć jak do tego doszło, i co działo się z nim przez ten cały czas. Mężczyzna wyjawił, że został zatrzymany przez policję i poddany przymusowej kwarantannie, która trwała aż miesiąc. Niestety wielu internautów nie wierzy w jego słowa i uważa sprawę za mocno podejrzaną. Li Zehua był pracownikiem chińskiej telewizji publicznej CCTV. Jako korespondent pojechał do Wuhan, gdzie z bliska przyglądał się przebiegowi pandemii. Dwa miesiące temu zniknął w niejasnych okolicznościach.
Chiński dziennikarz po dwóch miesiącach milczenia powrócił i opowiedział swoją szokującą historię. Zatrzymaniu przez policję, pobycie na miesięcznej kwarantannie w szpitalu i izolacji przez następny miesiąc w swoich rodzinnych stronach. Mężczyzna twierdzi, że przez cały czas władze dbały o niego i wcale nie był przetrzymywany w niewoli jak sugeruje wiele osób. Internauci szybko zauważyli zmiany w zachowaniu Li, który jeszcze dwa miesiące temu krytykował władze. Dziennikarz zaczął chwalić rządzących krajem i mówił o miłości do ojczyzny. Komentujący są przekonani, że Zehua był więziony i jest zastraszany dlatego teraz kłamie, ponieważ boi się o własne życie.
ZOBACZ TAKŻE:WSTRZĄSAJĄCE odkrycie! A więc TO ON jest głównym winowajcą pandemii koronawirusa?