Wszystko za sprawą przebadania dostępnych próbek. Tajemnica yeti – zdaniem naukowców – została rozwiązana.
Od wielu, wielu lat legendy o mitycznym, wielkim potworze zamieszkującym wysokie partie Himalajów rozgrzewały wyobraźnię uczonych i zwykłych ludzi. Nikt go nie widział, ale praktycznie każdy słyszał – choć są i tacy, którzy zapierali się, że stwora widzieli.
Byli też tacy, którzy gromadzili pamiątki świadczące o istnieniu człowieka śniegu. Kości, włosy, odchody, zęby – wiele z tych eksponatów przechowywano z nabożną wręcz czcią w różnych częściach globu. Uczeni postanowili wziąć je pod lupę i dokładnie zbadać, aby raz na zawsze ustalić, czy choć jeden z nich jest faktyczną pozostałością monstrum.
Tej pracy podjął się zespół pod kierownictwem prof. Charlotte Lindqvist z University at Buffalo College of Arts and Sciences. I niestety – żadne z badanych pozostałości nie były szczątkami yeti. Należały one do psów i niedźwiedzi.
„Nasze badania były najbardziej drobiazgową z dotychczasowych analiz materiału biologicznego, który miał pochodzić pod tych mitycznych, człekokształtnych istot”
– powiedziała profesor.
Cóż – uczeni twierdzą, że to przesądza o nieistnieniu yeti. Naszym zdaniem ich ustalenia nie przekonają zagorzałych fanów tego stworzenia. Jak każda teoria spiskowa i ta będzie dalej żyć swoim życiem, a kolejne niewyraźne zdjęcia lub relacje pochodzące z Tybetu będą napędzać wyobraźnię wielu.
rmf24.pl/ foto: pixabay