Turyści wspinający się na Mount Williamson – drugi co do wysokości szczyt Kalifornii – dokonali makabrycznego odkrycia wśród głazów kopuły szczytowej.
Jak wspominają sami turyści, w czasie wspinaczki zgubili drogę na szczyt przez co nie poruszali się standardową ścieżką, za to trafili w rzadko odwiedzane rejony góry. Znajdowali się gdzieś pomiędzy Mount Tyndall (4273 m. n. p. m.), a celem swojej wyprawy, Mount Williamson (4381 m. n. p. m.). Wtem, między głazami spostrzegli ludzką czaszkę.
ZOBACZ TEŻ: Przejechał po pijaku trzy kobiety traktorem, dostał wyrok jak za stłuczkę
Turyści postanowili rozgarnąć okoliczne kamienie i wkrótce znaleźli pod nimi resztę szkieletu.
Przeciętny człowiek, który wspinał się na Williamson, nie wybrałby trasy, którą wybraliśmy, ponieważ byliśmy trochę zagubieni i zboczyliśmy z kursu. Więc miało to sens, że nikt wcześniej nie potknął się o ciało
– powiedział dziennikarzom Associated Press Tyler Hofer, jeden ze wspinaczy.
Znalezione ciało było w stanie zaawansowanego rozkładu. Zdaniem śledczych może to świadczyć o tym, że pochodzi sprzed dziesiątek lat. Turyści podkreślają, że zwłoki, które znaleźli wyglądały na umyślnie pochowane w tym miejscu.
Szkielet był bowiem ułożony idealnie na plecach, z dłońmi złożonymi na piersiach i przykryty kamieniami. Służby zdecydowały o przeprowadzeniu badań DNA, które powinny pomóc w ustaleniu kim był ten człowiek.
Niewątpliwie równie istotne będzie również dokładne sprawdzenie całego ciała i okolicy, w której je znaleziono – być może uda się znaleźć przedmioty osobiste dzięki którym możliwe będzie zidentyfikowanie tej osoby, lub chociaż określenie jak długo ciało leżało pod kopułą szczytową Mount Williamson.