Choć zgodnie z nazwą i powołaniem byli tam by strzec życia i mienia, nie wypełnili swoich obowiązków. Gdy nieznany mężczyzna wyciągał tylnym wyjściem z baru upojoną dziewczynę, tylko się patrzyli. Gdy kilkanaście metrów od nich zaczął ją gwałcić, zachowali się jeszcze paskudniej!
Do zdarzenia doszło w Chicago w Stanach Zjednoczonych. Młoda Amerykanka z Florydy wygrała weekendową wycieczkę do tego miasta. Po zwiedzaniu wybrała się do baru „El Hefe”. W czasie przebywania tam nagle poczuła się źle. Potem nic już nie pamiętała. Wszystko wskazuje na to, że kobiecie ktoś dosypał coś do drinka.
ZOBACZ TEŻ: Ten NOWOTWÓR coraz częściej atakuje MĘŻCZYZN. Można się przed nim uchronić
Co dokładnie zaszło w barze – nie wiadomo. Akurat tak się jakoś złożyło, że tego dnia w restauracji wysiadł monitoring! Na szczęścia działała kamera przemysłowa na tyłach lokalu.
Na nagraniu widać jak dwaj ochroniarze otwierają tylne wejście klubu i wychodzi nim niezidentyfikowany mężczyzna, z chwiejącą się na nogach ofiarą. Kilkanaście metrów dalej mężczyzna dobiera się do kobiety i zaczyna ją gwałcić. Ochroniarze tylko przypatrują się temu i śmieją.
Dopiero jakiś czas później półprzytomną kobietę porzuconą między śmietnikami zauważył przypadkowy przechodzień, który wezwał karetkę. W szpitalu lekarze potwierdzili, że mieszkanka Florydy została zgwałcona.
Sprawa nabrała rozgłosu teraz, gdy kobieta złożyła pozew przeciwko barowi. Policja podejrzewa, że gwałcicielem był jeden z ochroniarzy, ich przyjaciel, bądź inny pracownik lokalu. Jednak jak na razie nie udało się go znaleźć.