19 rosyjskich dronów w polskim niebie to dopiero początek. Eksperci ostrzegają, że Kreml szykuje kolejne prowokacje: od zatruć i porwań, przez zamachy terrorystyczne, aż po pojawienie się „zielonych ludzików”. Polska stała się poligonem działań hybrydowych, a Zachód musi liczyć się z eskalacją konfliktu. Tyle tylko, że oni tam w Niemczech, Francji i Włoszech czują się bezpieczni!
Spodziewam się kolejnych prowokacji. To może być zatrucie, porwanie, zamach terrorystyczny, zielone ludziki, celowe ośmieszenie polskiego polityka
– mówi w rozmowie z Interią dr hab. Tomasz Pawłuszko, amerykanista i specjalista ds. bezpieczeństwa.
Rosja testuje Polskę i NATO
Zdaniem Pawłuszki, działania Moskwy nie były przypadkiem. To część szerszego planu sprawdzania, jak Polska, NATO i opinia publiczna zareagują na hybrydowe prowokacje. To co dla nas nie mieści się w głowie lub jest czymś nieprawdopodobnym, w myśleniu Rosjan stanowi standardowy element całego zestawu działań.
Rosjanie testują nasze systemy obronne, reakcje społeczeństwa i zdolności do współpracy z NATO
– ostrzega ekspert.
W tle pojawia się także polityka amerykańska. Donald Trump, od kilku miesięcy w Białym Domu, próbował szukać porozumienia z Władimirem Putinem. Teraz Rosjanie chcą, jak twierdzi Pawłuszko, podważyć jego wiarygodność i autorytet. Chodzi o stworzenie wrażenia, że oto przywódca, który niedawno witał prezydenta Polski Karola Nawrockiego, nie jest wiarygodny w swoich deklaracjach.
To starania o poszerzenie konfliktu między NATO a Rosją. Ten incydent nie będzie odosobniony
– mówi wprost.
Będą truli, porywali i mordowali
W opinii eksperta, Polska musi być gotowa na kolejne, znacznie groźniejsze scenariusze. Chodzi o wywołanie paniki i strachu. Przedsmak tego mieliśmy podczas wiosennych i letnich podpaleń, ale to zaledwie namiastka tego, na co rosyjskie i białoruskie służby mogą sobie pozwolić.
Wachlarz działań hybrydowych jest bardzo szeroki. To może być zatrucie, porwanie, zamach, albo pojawienie się zielonych ludzików
– ostrzega Pawłuszko.
Jego zdaniem Rosja nie działa chaotycznie. Wszystko jest doskonale przemyślane i znany jest też efekt, jaki został zamierzony.
Takich akcji nie planuje się wprost, ale co kilka tygodni mogą wracać kolejne incydenty. Celem jest podważenie kompetencji decydentów i destabilizacja wschodniej flanki NATO
– dodaje.
Polska dziurawa, Zachód w zawieszeniu
Atak dronów pokazał, że Polska wciąż ma słabości w obronie powietrznej. Niby nic dziwnego, pewnie dotyczy to również większości państw NATO. Wydarzenia z wtorkowo-środowej nocy będą miały jednak swoje reperkusje. Już dzisiaj można przeczytać w polskich mediach, że Polska reaguje histerycznie, a politycy są niedojrzali.
Spodziewałbym się na szczytach NATO kolejnej mapy drogowej dotyczącej zwiększenia zdolności obrony przeciwlotniczej. Polska jeszcze nie jest gotowa, co pokazały wcześniejsze incydenty
– mówi ekspert.
Na razie sojusz zareagował, uruchamiając artykuł 4. Mark Rutte zapewnił, że NATO „jest zdecydowane bronić każdego centymetra swojego terytorium”. Ale czy to wystarczy, aby odstraszyć Kreml? Rosyjskie służby znają europejskich polityków lepiej, niż ktokolwiek inni. Mają też swoje argumenty.
Hybrydowa wojna na pełną skalę
Rosja gra na podziały. Liczy na to, że USA i Europa zaczną kłócić się o gospodarkę, cła czy kwestie wojskowe. Wtedy Ukraina i wschodnia flanka zejdą na dalszy plan.
Stosunkowo niewielkim kosztem Rosjanie są w stanie nas testować. A my musimy być gotowi do odpowiedzi
– ostrzega Pawłuszko.
Wiktoria Sikorska
