66-letni Mieczysław Opałka z Cybinki w województwie lubuskim wrócił do zdrowia po zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2. Jednak zanim odzyskał zdrowie przeżył straszne chwile w izolacji w szpitalu zakaźnym w Zielonej Górze. Teraz pacjent „zero” opowiedział dziennikarzom o tym, jak wyglądał jego pobyt w szpitalu.
Pan Mieczysław 4 marca zgłosił się do służb sanitarno-epidemiologicznych z objawami typowymi dla koronawirusa. Ponieważ wrócił chwilę wcześniej z Niemiec, gdzie był u swoich córek, poważnie podszedł do sprawy. Przeczucia niestety go nie myliły i stał się wkrótce pierwszym polskim pacjentem ze zdiagnozowanym wirusem SARS-CoV-2 i chorobą COVID-19.To na jego przypadku lekarze uczyli się postępowania, zaś on sam był cały czas niepewny swego losu, zmagając się z potężniejącymi objawami. Oto jak wyglądał jego pobyt w szpitalu.
Bałem się, i to bardzo. W szpitalu lekarze nic o tym wirusie nie wiedzieli. Wiadomo było, że na koronawirusa nie ma żadnego leku. Przeczuwałem najgorsze, dlatego zorganizowałem sobie pogrzeb i stypę. Rozplanowałem co, gdzie i jak ma wszystko wyglądać
– opowiada pan Mieczysław dla portalu fakt24.pl
Mężczyzna wspomina, że dopóki utrzymywały się u niego silne objawy, bał się bardzo o swoje życie. W dzień walczył o każdy oddech z powodu kaszlu i duszności, nocami doskwierały mu wysokie gorączki.
ZOBACZ TEŻ: Ten lek niszczy koronawirusa w 48 godzin. Fantastyczne wyniki testów
Gdy objawy zaczęły powoli ustępować, wówczas mężczyzna poczuł po prostu tęsknotę za zwykłym życiem. Będąc w izolatce na oddziale zakaźnym praktycznie z nikim się nie widywał i nie miał kontaktu.
Teraz mężczyzna mocno docenił własne życie. Ma sporo wolnego czasu, więc dużo majsterkuje przy ogrodzie. Wychodzi na zakupy. I przede wszystkim – nigdzie się teraz nie śpieszy i dba o siebie. Choć jak mówi „czuje się tak dobrze jak jeszcze nigdy”, to nie lekceważy choroby i robi wszystko by uniknąć powtórnego zakażenia. Takie same rady ma dla wszystkich Polaków – nie lekceważyć zarazy i siedzieć w domu!