Wielu Polaków nie wyobraża sobie wieczoru bez piwa, albo soboty bez paru drinków lub kieliszków. Wino do obiadu, whisky z lodem dla rozładowania stresu. Kto wie, czy za jakiś czas to się nie skończy, bowiem przy okazji pandemii koronawirusa pojawiły się donośne głosy, że prohibicja to dobre rozwiązanie na kryzysową sytuację.
Zakaz sprzedaży alkoholu? Brzmi to jak ponury żart, ale coraz większa ilość specjalistów podnosi negatywny wpływ alkoholu na stan organizmu i na ewentualną walkę z koronawirusem. Jest nawet kilka miejsc na świecie, gdzie prohibicja już obowiązuje. Czy w Polsce też może nas to spotkać?
Zakazy sprzedaży alkoholu obowiązują na przykład w departamencie Aisne we Francji oraz w RPA. Co więcej takie ograniczenia i zakazy chciałaby też wprowadzić sama Światowa Organizacja Zdrowia(WHO), która powołuje się na badania z 2015 roku, mówiące o tym, że nadmierne spożycie alkoholu osłabia odporność, mocne alkohole uszkadzają błonę śluzową nosa i gardła oraz ich spożycie trunków zwiększa prawdopodobieństwa uszkodzenia płuc.
ZOBACZ TEŻ: Brazylijczycy twierdzą, że mają lek na koronawirusa. Wkrótce ruszają testy
Przez alkohol możemy też zachorować na wiele chorób towarzyszących, jak np. choroby wątroby, serca, itd., które dodatkowo obciążają przeciążoną i tak przez epidemię służbę zdrowia.
Alkohol prowadzi też do dużej ilości wypadków, gdyż pijani myślimy, że jesteśmy „niezniszczalni”. Łatwiej nawiązujemy kontakty, co nie sprzyja utrzymywaniu izolacji. Dodatkowo, częste picie alkoholu prowadzi do obniżenia naszego nastroju i formy psychicznej, przez co izolację w domu możemy znosić jeszcze gorzej niż na trzeźwo. Alkohol może więc pogłębiać nasze problemy psychiczne.
Czy w Polsce możliwe jest wprowadzenie prohibicji?
Raczej nie ma się co łudzić – wpływy z akcyzy z alkoholu i tytoniu do budżetu są zbyt duże, by rząd dla „dobra Polaków” zakręcił sobie ten kurek z kasą. Ale już od kilku lat samorządy w Polsce mogą wprowadzać miejsce ograniczenia w sprzedaży alkoholu np. nocą. W związku z tym w polskich miastach i mniejszych miejscowościach mogą pojawić się tego typu ograniczenia. O to właśnie apeluje np. policja.
Mimo wszystko, alkoholu Polakom raczej nikt nie zabierze – a bagatela 30 miliardów złotych, które rokrocznie wpływają z akcyzy do budżetu można wykorzystać np. na walkę z epidemią!