Prezydent Filipin Rodrigo Duterte oświadczył w piątek, iż podczas ostatnich rozmów z prezydentem Chin Xi Jinping ten zagroził mu wojną o sporne Morze Południowochińskie. Nastąpiło to, gdy Duterte potwierdził chęć poszukiwania tam ropy.
Duterte jest od początku kadencji krytykowany za zbyt pobłażliwe stanowisko wobec Chin w sprawie roszczeń terytorialnych dotyczących Morza Południowochińskiego. W odpowiedzi na zarzuty mediów prezydent podkreślił w piątek, że podczas rozmów z przywódcą Chin jasno przedstawił stanowisko Filipin. Duterte twierdzi, iż w odpowiedzi usłyszał od Xi zapowiedź wojny, jeżeli Manila nie wycofa się ze swoich planów.
„Powiedziałem: +panie Xi Jinping, nalegam, że to nasze i że będziemy tam dokonywać odwiertów ropy+” – Duterte przytoczył własne słowa wypowiedziane w poniedziałek na spotkaniu z okazji szczytu inicjatywy „Pasa i Szlaku” w Pekinie.
„W odpowiedzi usłyszałem: +Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcemy się z wami spierać. Chcemy utrzymywać ciepłe relacje, ale jeśli będziecie forsować tę kwestię, pójdziemy na wojnę+. Co mogłem więcej powiedzieć?” – podsumował Duterte, wypowiadając się w mieście Davao, na południowym wschodzie wyspy Mindanao.
Prezydent Filipin mówił także, iż Xi powoływał się w rozmowie na historyczne prawa do spornego morza, sięgające czasów dynastii Ming. Duterte stwierdził, że takie stanowisko jest dla Filipin zupełnie „obce”.
Według Duterte, groźba zbrojnego starcia z Chinami jest powodem, dla którego wybrał drogę przyjaznych relacji z Pekinem, zamiast zajmować odmienne stanowisko. Ocenił, że Filipiny przegrałyby wojnę z Chinami i dodał, że wątpi, czy jakiekolwiek państwo przyszłoby Manili z pomocą, łącznie z USA, które są zobowiązane do wsparcia traktatem. „Czy oni chcą walczyć? Bo jeżeli tak, to my też. Ale po co miałbym to robić? Jedynym skutkiem byłaby masakra i wszystko zostałoby zniszczone, poczynając od wyspy Palawan” – przekonywał Duterte.
Źródło: PAP
kd