Każdy zadaje te same pytania i naciska Tatę w te same miejsca na ciele. Każdy zauważa chorobę. Ale żaden, z nieznanych mi powodów nie decyduje się na przyjęcie Taty na oddział. Tata cierpi.
Politycy nieustannie dążą do ulepszenia systemu zdrowia w Polsce, zmian jest wiele, ale jeszcze więcej jest przypadków, w których potrzebujący pacjenci pomocy po prostu nie otrzymują.
Wady, a raczej absurdalność polskiej służby zdrowia pokazuje historia pana Kubińskiego, którą na facebook’u opisał, jego syn.
To jest mój Tata. Jest chory. Od wczoraj leży na SOR w tzw. Szpitalu Górniczym. Mój Tata jest objęty Szybką Terapią Onkologiczną. Nie chodzi (jest tak słaby). Nie je. Od rana na SOR odwiedziło Go/nas czworo lekarzy – internista, onkolog, chirurg i nefrolog. Każdy zadaje te same pytania i naciska Tatę w te same miejsca na ciele. Każdy zauważa chorobę. Ale żaden, z nieznanych mi powodow nie decyduje się na przyjęcie Taty na oddział. Tata cierpi. Nie sądzę żebym w domu miał warunki aby na tym etapie pomóc. Wciąż czekamy.
Ten wpis nie jest anty Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 5. Jest po to żeby wykazac moją bezsilnosc w starciu z systemem.
Ps. Szukam prawnika, ktory moglby podjac sie prowadzenia sprawy przeciw rzadowi lub nfz po to, zeby ten system zmienic
Ps2. Prosze udostepniac ten post
Wpis udostępniło, aż 15 952 osób, zainteresowanie internautów – ogromne, ale dlaczego sprawą przyjęcia chorego na oddział nie zainteresował się żaden z lekarzy. Pytanie tylko, czy wina leży po stronie lekarzy, czy jest to kwestia niewłaściwości systemu NFZ. Konieczne jest zatem wyeliminowanie wszelkich nieprawidłowości, to właśnie przez pewnego rodzaju luki prawne i niedrożność systemu dochodzi do sytuacji podobnych do tej, w której znalazł się pan Kubiński.
Podobnie, jak autor postu, przypominamy, że wpis nie jest wymierzony przeciwko Wojewódzkiemu Szpitalowi Specjalistycznemu nr 5 w Sosnowcu, ale przeciwko systemowi leczenia publicznego w kraju.
Udostępnienie artykułu zwiększa szanse na odnalezienie pomocy prawnej, której potrzebuje pan Mariusz Kubański oraz jego ojciec.
Źródło: facebook
Fot.: facebook
KG