Po kilku dniach gwałtownych starć na granicy między Tajlandią a Kambodżą, które kosztowały życie co najmniej 33 osób, obie strony zaczynają sygnalizować chęć negocjacji w sprawie zawieszenia broni. Walki z użyciem ciężkiej broni, w tym artylerii i czołgów, toczyły się na terenach przygranicznych, między innymi w prowincjach Buri Ram, Surin i Ubon Ratchathani.
W obawie o bezpieczeństwo mieszkańców Tajlandia ewakuowała około 130 tysięcy ludzi z zagrożonych rejonów. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Tajlandii wyraziło wstępną zgodę na rozmowy, które zaproponowała Malezja, choć zaznaczyło, że decyzja ostateczna będzie zależała od sytuacji na miejscu.
Premier Kambodży również wyraził nadzieję na pokojowe rozwiązanie i podjęcie dalszych rozmów. Z kolei były prezydent USA, Donald Trump, zaoferował swoją pomoc w roli mediatora, proponując wsparcie w negocjacjach między oboma krajami.
Na razie sytuacja pozostaje napięta, a dalsze losy konfliktu zależą od decyzji politycznych obu państw oraz działań społeczności międzynarodowej na rzecz pokoju.
