Historię Charliego Garda śledził cały świat – masowe protesty, a nawet modlitwa samego papieża stały się orężem w walce o życie chłopca.
Oczy mediów i całego świata były zwrócone w stronę maleńkiego chłopca. Trwająca 5-miesięcy walka zakończyła się śmiercią chłopca – maleńki Charlie został odłączony od aparatury. Chłopiec miał zostać przewieziony do Stanów, a pomoc w tym oferował sam Donald Trump. Rodzice i lekarze nie widzieli żadnych szans na wyzdrowienie chłopca – zadecydowano o jego odłączeniu od aparatury, ale chcieli spędzić z nim ostatni tydzień razem w domu, niestety nie dostali na to zgody lekarzy. Rodzice pożegnali Charliego w hospicjum. 4 sierpnia skończyłby roczek.
Tak o Charlim pisaliśmy kilka tygodni temu:
Charlie ma zaledwie 10 miesięcy, a rodzice walczą o jego życie już od ponad ośmiu miesięcy. Dziecko cierpi na rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną. Connie Yates i Chris Gard do ostatniego momentu walczyli z sądami, które nakazały przerwanie terapii. Choroba, na którą zapadł Charlie to niezwykle rzadko występującą przypadłość mitochondrialna, która powoduje zanik mięśni oraz uszkodzenie mózgu. W sumie rozpoznano ją u 16 dzieci na świecie. Maleńki Charlie nie potrafi łykać, ruszać się, nie widzi oraz nie słyszy.
Wsparcie okazali nie tylko protestujący na ulicach Londynu i Papież Franciszek, ale również internauci, którzy stworzyli grypę o nazwie „armia Charliego Garda” oraz hashtag #JeSuisCharlieGard, a oznaczone niebieskimi serduszkami posty mają być wyrazem pojednania.
źródło: dailymail
fot.: instagram / twitter
kg