Można by powiedzieć – Kac Vegas w prawdziwym życiu!
Niesamowitą historię przeżył rumuński bezrobotny, Michai Danciu z wioski Albesti w środkowej części kraju. Imprezując z kolegami musiał ostro polecieć po bandzie, bo następnego dnia rano (a może minęło kilka dni – tego nikt nie wie!) obudził się ponad 2 tysiące kilometrów od domu.
Michai ocknął się na ulicy, a dookoła wszyscy mówili… po angielsku. Dodatkowo był nieco poobijany, dlatego szybko trafił do szpitala. Szczęście mu dopisało – jedną z pielęgniarek była jego rodaczka, która wyjaśniła mu, że dotarł do Londynu!
Mężczyzna nie ma pojęcia jak do tego doszło. Ostatnie, co pamięta, to zakład z kolegami, że znajdzie sobie pracę. Czyżby niespodziewany wyjazd na saksy miał mu w tym pomóc? Odpowiedź pozostaje otwarta.
Sprawa stała się już głośna zarówno w Anglii jak i Rumunii. Władze w Bukareszcie obiecały, że pomogą swojemu obywatelowi w powrocie do kraju. Z kolei sąsiedzi wypytywani o ekstremalnego podróżnego twierdzą, że faktycznie ostatnio nieco za dużo imprezował…
Pan Danciu będzie miał prawdziwą nauczkę do końca życia. Cokolwiek zaś działo się z nim w czasie podróży – pozostanie już chyba na zawsze tajemnicą. Miejmy nadzieję, że nieplanowany wyjazd podziała na niego jak kubeł zimnej, trzeźwiącej wody i nasz turysta zrobi coś, aby wygrać zakład z kolegami!
tvn24.pl