Akcja poszukiwawcza nabiera tempa. Chyba coraz mniej wiarygodna robi się oficjalna wersja wydarzeń.
Argentyńczycy przy wsparciu innych państw – nawet znienawidzonej Wielkiej Brytanii, z którą konkurują o Falklandy – poszukują okrętu podwodnego ARA San Juan, który od 15 listopada nie daje znaków życia.
Oficjalna wersja marynarki argentyńskiej mówi o problemach z łącznością i elektroniką na okręcie. Jednak działania podjęte przez władze tego państwa świadczą, że sytuacja może być znacznie poważniejsza – do poszukiwań zaangażowano wszelkie możliwe siły i środki w państwie, a także zdecydowano o przyjęciu pomocy od każdego innego państwa. Nawet od Wielkiej Brytanii, która przecież jest dla Argentyńczyków znienawidzona za rzekomą okupację Falklandów – dla Argentyńczyków Malwin, wysp położonych na Atlantyku.
Jak poinformowano w sobotę kilkukrotnie ktoś próbował nawiązać połączenie satelitarne. To może być trop prowadzący do zaginionych marynarzy, dlatego Argentyńczycy, wspólnie z amerykańską firmą próbują namierzyć źródło sygnałów.
Okręt ARA San Juan to jedna z trzech jednostek tego typu posiadanych przez Argentynę. Jest to okręt TR-1700, wyprodukowany przez niemiecką stocznię. W latach 2007-14 przeszedł gruntowną modernizację. Feralny rejs odbywała z Ushuaia do Mar del Plata, bazy macierzystej. Miejmy nadzieję, że tajemnicze próby kontaktu faktycznie doprowadzą poszukiwaczy do zaginionych marynarzy.