Uciekinierzy byli bardzo zdesperowani.
Do zdarzenia doszło dziś w nocy. Policjanci z województwa świętokrzyskiego, z Sandomierza, usiłowali zatrzymać hondę na warszawskich numerach, ale kierowca zamiast poddać się kontroli zaczął uciekać. Funkcjonariusze wezwali posiłki i ruszyli w pościg.
Hond uciekała w kierunku Podkarpacia, drogą na Tarnobrzeg. Toteż pod Tarnobrzegiem do pościgu włączyli się policjanci z tego miasta. Na ul. Warszawskiej w kierowca usiłując ominąć jeden radiowóz uderzył w drugi, a potem „poprawił” zderzeniem z trzecim policyjnym pojazdem. Jego auto nie nadawało się do dalszej jazdy.
Mimo to ścigany ruszył do ucieczki pieszo, razem z pasażerem, który cały czas jechał w jego wozie. Szybko zostali złapani. Jak podaje policja rannych zostało sześć osób – czterech funkcjonariuszy i obaj ścigani. Wszyscy zostali oddani pod opiekę lekarzy, życiu żadnego z nich nic nie zagraża.
Co takiego do ukrycia miał kierowca hondy, że zdecydował się na tak długą, zdecydowaną ucieczkę? I jak duże to szczęście, że pościg odbywał się w godzinach nocnych i zakończył około 5 rano – dzięki temu stosunkowo niewiele osób postronnych było zagrożonych. Kto wie, jak zakończyłaby się taka ucieczka w godzinach szczytu, na zatłoczonych ulicach?