O niebezpiecznej sytuacji w Korei Północnej informuje UNICEF – jedna z niewielu organizacji humanitarnych, która funkcjonuje w reżimie Kim Dzong Una. Jej przedstawiciele uważają, że w najbliższym roku kraj ten może dotknąć duża klęska głodu. Ucierpią na niej przede wszystkim dzieci.
UNICEF skarży się na sankcje, które dotknęły Północ. Choć nie dotyczą one pomocy humanitarnej, która udzielana jest najbiedniejszym obywatelom komunistycznego raju, to jednak napięcia międzynarodowe odbijają się na efektywności UNICEF.
„Banki, firmy, które dostarczają lub przewożą statkami towary, są bardzo ostrożne. Nie chcą wziąć na siebie żadnego ryzyka, że później będą powiązane z łamaniem sankcji. Dlatego coraz trudniej nam dostarczać pomoc. Zajmuje to więcej czasu, zwłaszcza zdobywanie pieniędzy, ale także przewożenie dóbr do Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Nie ma zbyt wielu linii żeglugowych, które działają na tym obszarze”
– powiedział na konferencji prasowej zastępca dyrektora wykonawczego UNICEF Omar Abdi.
Organizacja szacuje, że w ciągu tego roku głód dotknie nawet 60 tysięcy koreańskich dzieci. Będzie na tyle dotkliwy, że wiele przypadków niedożywienia może zakończyć się śmiercią.
Sytuację pogarsza także klęska nieurodzaju, która w 2017 roku dotknęła Północ. Susze i późniejsze gwałtowne ulewy zniszczyły wiele upraw na terenie kraju. Dlatego pomoc z zewnątrz staje się tym bardziej potrzebna. Ze względu na „niezamierzone skutki sankcji”, jak określa je UNICEF, i ona jest mocno ograniczona.
Szacuje się, że w Korei Północnej 2 na 5 obywateli jest niedożywionych, a 70% korzysta z pomocy żywnościowej udzielanej przez państwo. Jeśli sytuacja wokół reżimu Kim Dzong Una zaostrzy się, możemy mieć do czynienia z klęską głodu porównywalną z tą z lat 90-tych, kiedy zginęło kilka milionów Koreańczyków.
onet.pl