Terakotowa armia, czyli zbiór ponad 8 tysięcy figur chińskich żołnierzy w rzeczywistych rozmiarach, jest uznawana za ósmy cud świata. Aktualnie dziesięć figur z kolekcji objeżdża świat. Na wystawie w Filadelfii w USA doszło do niemałego skandalu, który Chińczycy odebrali niemal jak zniewagę narodową! Wandal odłamał i zabrał kciuk jednego z posągów!
24-letni Michael Rohana bawił się na imprezie w pomieszczeniach przylegających do miejsca ekspozycji. W pewnym momencie postanowił wtargnąć na jej teren. Znalazł wejście, z zadziwiającą łatwością włamał się do wnętrza i zaczął robić sobie selfie z terakotowymi wojownikami.
Przy tej okazji nieuważny Jankes ułamał kciuk jednego z żołnierzy. Postanowił zabrać go ze sobą. Po wszystkim, jak gdyby nigdy nic wyszedł i… nikt tego nawet nie zauważył!
Brak palca odnotowano dopiero po kilku tygodniach. Pracownicy muzeum zbadali monitoring i z łatwością zidentyfikowali, wspólnie z policją, kim jest sprawca. W domu Rohany odnaleziono brakujący kciuk. Lecz na tym sprawa się nie kończy, a dopiero zaczyna!
Chińczycy wycenili wartość jednej figury na 4,5 miliona dolarów. Sąd wprawdzie wypuścił wandala po wpłaceniu zaledwie 15 tysięcy dolarów kaucji, ale wszystko wskazuje na to, że może on zostać obciążony astronomicznym odszkodowaniem.
Sprawa szczególnie rozpaliła chińskich internautów. To oni najgłośniej gardłują za surową karą dla Rohany. I nic dziwnego. Terakotowa armia powstała jako „pozagrobowe wojsko” cesarza Qin Shi, który zmarł w 210 r. p.n.e. Jest bezcennym i jedynym tego typu zabytkiem na Ziemi. Jaki będzie los Amerykanina? Przekonamy się wkrótce.
rp.pl/interia.pl