Schloß Holte-Stukenbrock to niewielkie miasto w zachodnich Niemczech. W jednej z tamtejszych firm przez lata pracownicy umierali w dziwnych okolicznościach na zawały serca, lub nowotwory. Właśnie zatrzymano 56-letniego mężczyznę, który najpewniej podsypywał kanapki swoich kolegów z pracy trucizną!
Jest wielce prawdopodobne, że 56-latek truł swoich współpracowników nawet przez 18 lat! Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby jeden z jego kolegów nie zaniepokoił się dziwnym posmakiem swojej kanapki. Zgłosił się na policję, a ta na kamerach monitoringu odkryła moment, w którym podejrzany wsypuje jakiś proszek do posiłków kolegów z pracy.
W czasie rewizji w domu domniemanego truciciela odnaleziono octan ołowiu, który mógł mu służyć do podtruwania innych ludzi. Ten jednak do niczego się nie przyznaje. Nie są też znane jego motywy.
Śledczy twierdzą, że są pewni trzech przypadków, w których mężczyzna podtruwaniem doprowadził do przedwczesnej śmierci. Jednak łącznie zamierzają przebadać 21 zgonów pracowników firmy, w której zatrudniony był podejrzany.
Tym bardziej, że wielu z pracowników zgłaszało dziwne objawy lekarzom, którzy jednak nie skojarzyli ich z zatruciem metalami ciężkimi. Przed śmiercią ludzie ci skarżyli się na odbarwienia skóry, drgawki i zawroty głowy.
Czy to faktycznie możliwe, aby przez 18 lat w swoim środowisku mieć kogoś tak bezwzględnego i niczego nie zauważyć? Co kierowało szalonym trucicielem? Być może na te pytanie odpowie postępowanie sądowe.
o2.pl/ pixabay