40-letni recydywista poznał swoją ofiarę w maju, przez Internet. Z Moniką K., 35-latką wychowującą 3-letniego Oskara planował ślub, byli zaręczeni. W ostatnią sobotę mężczyzna wyszedł na jednodniową przepustkę z więzienia. Wtedy dokonał straszliwej zbrodni.
40-latek odbył już kiedyś karę za zabójstwo. Teraz odsiadywał krótszy wyrok w półotwartym zakładzie karnym na Bemowie. To dlatego mógł opuścić mury więzienia.
Mężczyzna planował wspólną przyszłość z 35-latką. A przynajmniej takie wrażenie starał się sprawiać. W feralną sobotę przyszedł do mieszkania swojej narzeczonej i udusił ją i jej synka. Po wszystkim zamknął drzwi i wyszedł jak gdyby nigdy nic!
Wkrótce pod mieszkaniem pojawiła się matka zamordowanej, która zaniepokojona głuchą ciszą i brakiem kontaktu z córką wezwała ślusarza. To ona znalazła zwłoki swojego dziecka i wnuczka.
ZOBACZ: Wyłonił się z mgły – tajemniczy statek WIDMO. Policja poznała jego tajemnicę
Policjanci od razu wiedzieli kogo mają szukać. Ale wcale szukać nie musieli – 40-latek sam w nocy zgłosił się na jeden z posterunków i opowiedział co zaszło. Został zamknięty w areszcie śledczym, a prokurator postawił mu zarzut morderstwa.
Jako recydywista może się spodziewać jedynie dożywocie. Szkoda, że nikt wcześniej nie zauważył, że ten potwór nigdy nie powinien wyjść na wolność!
se.pl/ foto: zdjęcie ilustracyjne