W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że rusza proces milionera Johna Broadhursta, dewelopera, który został oskarżony o nieudzielenie pomocy umierającej kochance Natally Connolly. Ostry seks po alkoholu i narkotykach zakończył się tragicznie. Wreszcie, po dwóch latach, zapadł wyrok w tej sprawie.
Do zdarzenia doszło równo dwa lata temu – 18 grudnia 2016 roku w willi milionera. Broadhurst pił z Connolly alkohol i brał kokainę. Potem uprawiali brutalny seks. Mężczyzna bił ja po pośladkach, piersiach i twarzy. Wykładał też w nią butelkę z płynem do czyszczenia, co doprowadziło do rozległych obrażeń wewnętrznych.
Łącznie kobieta doznała około 40 ran, zadawanych pięściami, kopniakami i wspomnianą już butelką. Z powodu przedawkowania i obrażeń kobieta zmarła. Broadhurst nie przejął się tym i dopiero rano, na kacu, wezwał ratowników.
Byłeś w stanie podejmować decyzje i dokonywać wyborów, a zachowałeś się nieodpowiednio
– powiedział sędzia wydając wyrok.
Broadhurst został skazany na trzy lata i osiem miesięcy pozbawienia wolności. Sąd uznał, że mężczyzna nie jest winny zabójstwa, gdyż para często uprawiała seks sado-maso i kobieta zgodziła się na takie stosunki.
wprost.pl/ foto: