O wielkim pechu może mówić 29-letnia Erika Ritschard z Long Beach w USA. Kobieta miała ogromne kompleksy związane ze wyglądem i bardzo wstydziła się swoich piersi. Kilka lat temu Amerykanka postanowiła je powiększyć. Zebrała wymagane pieniądze i poddała się zabiegowi, który miał poprawić jej wygląd. Szczęście Amerykanki nie trwało długo, bo już kilka tygodni później z jej ciałem zaczęło dziać się coś niepokojącego.
Kobieta odczuwała różne dolegliwości, była ciągle zmęczona i w krótkim czasie schudła kilkanaście kilogramów! Straciła również pewność siebie i chęć do życia, wpadła w depresję i bała się wychodzić z domu. Amerykanka przyznała, że czuła się wtedy jak chodzące zombie. Po jakimś czasie zaczęły pojawiać się kolejne problemy, Erika uskarżała się na ból serca i częste infekcje nerek.
Z dnia na dzień stan kobiety pogorszył się tak bardzo, że balansowała na granicy życia i śmierci. Miała problemy z oddychaniem a jej skóra zrobiła się sucha i odchodziła płatami. To właśnie wtedy podjęła decyzję o usunięciu feralnych implantów, które jak się okazało zawierały w sobie toksyczne substancje trujące jej organizm. Na szczęście po kilku tygodniach stan 29-latki uległ poprawie, a dolegliwości, na które cierpiały od kilku lat zniknęły bez śladu.
źródła: dailymail.co.uk, foto youtube.com