Przerażająca zbrodnia wydarzyła się w prowincji Madhya Pradesh w Indiach. 13 marca zgłoszono policji, że zniknęła pewna 12-latka. Następnego dnia jej ciało znaleziono na polu niedaleko rodzinnej wioski. Dziewczynce ktoś odrąbał głowę, ewidentnie też była ofiarą przemocy seksualnej.
Śledczy od razu swoje kroki skierowali do bliskich zamordowanej nastolatki. Przesłuchali m.in. jej ciotkę, która stwierdziła, że 12-latka mogła zostać zgwałcona i zamordowana przez sąsiada. Policjanci szybko jednak ustalili, że nie mógł mieć on nic wspólnego z brutalnym gwałtem i mordem.
ZOBACZ: Oskarżyła ich o gwałt. Trzy kobiety-sędzie uznały, że jest na to za brzydka!
Podejrzliwi śledczy zaczęli naciskać na bliskich ofiary. Pierwszy złamał się 19-letni brat. Przyznał, że zgwałcił ją, gdy został z nią sam na sam w domu. Potem zrobili to dwaj kolejni bracia, którzy też wrócili do domu. Wreszcie zmaltretowaną dziewczynkę do swojego domu zaciągnął wujek dziewczynki i również zgwałcił.
Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka została uduszona, a potem jej głowę odcięto sierpem. Z grona podejrzanych wykluczono też ojca 12-latki, który sam zgłosił na policję zaginięcie dziecka.
Jak widać w Indiach wciąż jeszcze wiele wody w Gangesie będzie musiało upłynąć, aby tamtejsze kobiety i dziewczynki mogły poczuć się bezpieczniej…
wprost.pl/ foto: pixabay