39-letni pan Krzysztof trafił na SOR w Sosnowcu. Został tam skierowany przez lekarza pierwszego kontaktu jako pacjent „pilny”, z podejrzeniem zatoru żylnego w nodze. Mimo to, przez dziewięć godzin nie zainteresował się nim nikt. Mężczyzna zmarł nie doczekawszy pomocy.
Pan Krzysztof na SOR dotarł około 10:30, tak relacjonuje wszystko jego szwagierka, która umieściła post z informacją na portalu facebook:
Wszystko wskazywało na zator, stan zagrażający życiu. Mimo to dostał kolor zielony z oczekiwaniem powyżej 4 godzin. Z nogi cały czas sączył się płyn z krwią. To co widać na zdjęciu powstało w ciągu zaledwie 15 minut. Takich śladów płynu pozostawił po sobie mnóstwo na całej izbie, w windzie, toalecie… Nikogo to nie zainteresowało
Z godziny na godzinę stan mężczyzny pogarszał się. Wykonano mu tylko badanie drożności żył około 12 i znów pozostawiono samemu sobie na izbie przyjęć. Tymczasem 39-latek zaczynał mieć problemy z mówieniem, słabł coraz bardziej.
Był roztrzęsiony. Rano rozmawiał i zachowywał się normalnie. Kiedy mąż mówił o tych objawach napotkanym na izbie lekarzom został zignorowany. Nawet nie zmierzono poziomu glukozy zwykłym glukometrem. Krzysztof był zdrowy. Pomagał innym, przez lata honorowo oddawał krew, był zawsze przy tym badany