Około 800 tysięcy Ukraińców pracuje w polskich firmach, zapewniając stałą siłę roboczą. Resort rodziny i pracy chce od 2017 roku ograniczyć te zezwolenia, myśląc, że miejsce Ukraińców zajmą Polacy.
Jak informuje portal wprost.pl, po tym jak Polacy w licznej mierze wyemigrowali za lepszą pracą, przyjechali do nas Ukraińcy. Około 2 mln Ukraińców wyjechało z kraju z powodu wojny i biedy. Dzisiaj dzięki nim polskie sklepy mają sprzedawców, pracowników w ogrodnictwie, bądź kelnerów w restauracjach.
Statystyki Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podają, że w 2015 roku zarejestrowano 782 222 oświadczeń od pracodawców o chęci zatrudnienia cudzoziemca. Aż 62 700 oświadczeń dotyczyło Ukraińców. Ten dokument plus wiza pobytowa pozwalają obywatelom Ukrainy, Rosji, Białorusi i Gruzji pracować przez sześć miesięcy w ciągu kolejnych 12 miesięcy w roku.
Z kolei w przygotowanym przez resort rodziny i pracy projekcie nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy znalazły się zapisy o ponownym usztywnieniu zasad zatrudniania osób zamieszkujących poza granicami UE. Nowelizacja przepisów zakłada, że zamiast oświadczeń od przyszłego roku będą zezwolenia na pracę krótkoterminową, które są wydawane na sześć miesięcy i sezonową ośmiomiesięczne. Pracodawca, który będzie występował o zezwolenie, będzie musiał przeprowadzić dowieść, że na dane miejsce pracy nie było chętnych Polaków.
— Teoretycznie nic się nie powinno zmienić, ale jestem przekonany, że procedura się wydłuży. Obecnie zezwolenie na pracę powinno być wydane w ciągu 30 dni. W praktyce jednak trwa to zawsze kilka miesięcy – powiedział Tomasz Dudek z agencji pracy – OTTO. – Zanim uda się przebrnąć przez całą tę procedurę, truskawki zgniją na krzakach – podusmował.
Problem w tym, że Polacy nie chcą pracować za takie niskie stawki, za jakie pracują Ukraińcy.
Zobacz także: Na Mazurach brakuje pracowników!
Katarzyna B.