12-letnia Kylei Brown z USA do końca życia zapamięta to co spotkało ją na plaży. Dziewczynka wraz z rodzicami odpoczywała na Florydzie, gdzie codziennie wybierali się na długie spacery wzdłuż brzegu Oceanu Atlantyckiego. Podczas jednego z nich nastolatka skaleczyła się w palec. Maleńka, niegroźnie wyglądająca rana okazała się przyczyną ogromnych problemów.
Kylei i jej rodzice cudownie bawili się podczas wakacji na Florydzie. Prawdziwą sielankę przerwał koszmar jaki przydarzył się dziewczynie podczas spaceru na plaży Destin. Nastolatka zraniła się w palec. Chcąc oczyścić ranę włożyła stopę w morską wodę. Wtedy nie zdawała sobie sprawy, że zaraziła się groźną, mięsożerną bakterią, przez którą omal nie straciła życia. Zaledwie kilka godzin po spacerze z jej ciałem zaczęły dziać się przerażające rzeczy.
12-latka gorączkowała i bardzo bolała ją noga. Dwa dni później ból nasilił się do tego stopnia, że Amerykanka nie mogła chodzić. Rodzice zabrali ją do szpitala, gdzie dowiedzieli się, że ich córka cierpi na martwicze zapalenie powięzi, potocznie nazywane jako „bakterię zjadającą mięso”. Konieczna była operacja podczas, której lekarze musieli usunąć zainfekowaną tkankę. Kylie przesz cztery tygodnie przechodziła piekło. Na szczęście dzięki rodzicom, którzy w porę zareagowali i pomocy medycznej jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
źródła: dailymail.co.uk, foto youtube.com