Do nieoczekiwanej sytuacji doszło na stacji kolejowej w miejscowości Chałupki (woj. śląskie). 4-letni maluch bawił się tam ze swoim kuzynem. Dziećmi miała opiekować się babcia. Kiedy na dworcu pojawił się pociąg z Pragi do Warszawy niezauważony przez nikogo maluch wsiadł do składu. Nim zdążył wyjść z wagonu drzwi zamknęły się, a dziecko ruszyło w nieznane. Na szczęście dzięki czujności jednego z pasażerów pociągu chłopiec szybko wrócił do domu.
Konduktor pociągu dzięki temu dotarł do 4-latka i zapytał go gdzie mieszka, a następnie zadzwonił na policję. Dzięki dobrze skoordynowanej akcji maluch został przekazany w ręce policjantów na następnej stacji. Chłopczyk został zabrany na komisariat w Wodzisławiu Śląskim, gdzie pod opieką funkcjonariuszy czekał na przyjazd swojej mamy. Kobieta o zaginięciu syna powiadomiła chwilę wcześniej komendę w Raciborzu.
ZOBACZ:Jest nazywana najseksowniejszą babcią na świecie. Nie uwierzysz ile ma lat!
Kiedy matka chłopca pojawiła się na komisariacie szybko okazało się, że to nie ona opiekowała się synem. Wnukiem zajmowała się jego babcia, która wraz z córką przyjechała odebrać go od policjantów z Wodzisławia Śląskiego. Kobieta zeznała, że jej wnuk bawił się na podwórku z kuzynami, a ona weszła na chwilę do domu. Kiedy wyszła dziecka już tam nie było. Sprawą babci ma zając się teraz sąd.
źródła: fakt.pl, foto pixabay.com