Kobieta poszła na randkę z Tindera, z której już nie wróciła. Jej ciało znaleziono w walizce.
Tinder to popularny portal randkowy za pośrednictwem którego ludzie umawiają się na randki. Nigdy jednak nie wiadomo z kim mamy do czynienia po drugiej stronie, a same zdjęcia nie oddadzą tego czy dany człowiek ma dobre intencje.
Tak też było w tym przypadku. Grace Millane, turystka z Wielkiej Brytanii, zginęła w trakcie podróży do Nowej Zelandii. Kobietę pochodzącą, z Wickford w hrabstwie Essex widziano po raz ostatni w Auckland w Nowej Zelandii (1 grudnia 2018 roku).
Grace Millane i Robin McCoubrey najpierw umówili się za pośrednictwem tindera, a następnie poszli do kilku barów w centrum miasta. Nagrania z monitoringu wskazywały, że wyraźnie przypadli sobie do gustu.
Oskarżony twierdził początkowo, że spotkanie zakończyli w barze, a po wypiciu kilku drinków mieli iść do swoich domów. Później jednak zmienił zeznania i przyznał, że zabrał dziewczynę do mieszkania, gdzie odbyli stosunek seksualny z elementami gryzienia i bicia.
ZOBACZ TEŻ:Policjanci znaleźli pobitą i spaloną 35-latkę. To do czego doszło, nie mieści się w głowie!
Oskarżony ciało młodej kobiety znalazł następnego ranka twierdząc, że nie zorientował się, że jest martwa. Nie zadzwonił na policję i nie zgłosił śmierci dziewczyny. Jeszcze tego samego dnia zaczął szukać informacji w Internecie o stężeniu pośmiertnym i narzędziach, które będą mu potrzebne do ukrycia zwłok. Ciało zostało ukryte w walizce niedaleko Auckland. Tydzień później odnaleziono płytki grób.
„Następnego dnia Robin McCoubreyposzedł na randkę z Tindera z inną kobietą. Zwłoki Brytyjki wciąż leżały w jego mieszkaniu” – ujawniła prokuratura w sądzie.
Źródło:02
Źródło zdjęcia:Instagram