W przerażający sposób zginęła mormońska rodzina, która jechała na wesele swoich krewnych. Trzy samochody, którymi podróżowali zostały zaatakowane przez przestępców z narkotykowego kartelu.
Rodzina jechała ze swoimi dziećmi na wesele, które miało odbyć się w Chichuahua w Meksyku. W pewnym momencie ich trzy samochody zostały zaatakowane przez kilku uzbrojonych w karabiny mężczyzn. Z rąk oprawców, którzy okazali się członkami kartelu narkotykowego zginęło 9 osób, a 6 zostało ciężko rannych. Masakrę przeżył 13-letni Devin Blake Langford, który podczas zamieszania wybiegł z auta i skoczył ze stromego nasypu. Chłopiec, który widział śmierć swoich rodziców i krewnych przeszedł samotnie 22 km, by dostać się do domu cioci i wujka.
Wycieńczony nastolatek opowiedział bliskim o tym co się stało i, że prawdopodobnie wszystkie osoby, które zostały w autach nie żyją. Krewni zawiadomili policję i razem z nimi pojechali na miejsce, gdzie zaatakowano mormońską rodzinę. Okazało się, że masakrę przeżyło jeszcze kilka osób w tym 33-letnia matka chłopca, która wraz z 7-miesięczną córeczką położyła się na podłodze SUV-a. Policjanci wyjaśnili, że za zbrodnią stał kartel narkotykowy z Sonora. Członkowie gangu są bardzo brutalni i bezwzględni. Kiedy zabijają nie robią wyjątków nawet dla matek z dziećmi.
źródła: dailymail.oc.uk, foto youtube.com