Z informacji brytyjskich mediów wynika, że 32-letni pedofil, Jared Perry zmarł w celi więzienia Parc w Wielkiej Brytanii. Choć nie podano przyczyny jego śmierci, nieoficjalnie mówi się, że pomogli mu w tym inni więźniowie. Mężczyzna, odkąd się tam pojawił nie miał łatwego życia.
Brytyjczyk trafił do więzienia Parc, gdzie odbywał 17-letni wyrok za seksualne wykorzystywanie dzieci na terenie całej Wielkiej Brytanii. Mężczyzna krążył po całych Wyspach i przypadkowo wybierał sobie ofiary. Najmłodszą jaką skrzywdził zwyrodnialec była kilkumiesięczna dziewczynka. Pedofil zakradł się do domu jej rodziców i brutalnie ją zgwałcił. Mężczyzna został aresztowany na początku stycznia i przyznał się do stawianych mu zarzutów, łącznie do 10 przestępstw na tle seksualnym.
Z relacji świadków do których udało się dotrzeć brytyjskim mediom wynika, że Jared Perry nie miał łatwego życia w więzieniu. Kiedy inni osadzeni dowiedzieli się, co ma na sumieniu gnębili go fizycznie i psychicznie. Mężczyzna praktycznie w ogóle nie opuszczał celi i znajdował się w fatalnym stanie psychicznym. 32-latek był wyjątkowo brutalnym przestępcą i gwałcił zarówno chłopców i dziewczynki. Wiadomo również, że mężczyzna był uzależniony od pornografii, która oglądał od najmłodszych lat. Śledczy prowadzą dochodzenie w sprawie okoliczności jego śmierci.
źródła: dailyamil.co.uk, foto pixabay.com