Benjamin Schreiber od ponad 20 lat przebywał w więzieniu. Mężczyzna odsiadywał tam wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Kilka tygodni temu zasłabł i przeszedł śmierć kliniczną. Po wybudzeniu ze śpiączki stwierdził, że po tym co go spotkało powinien wyjść na wolność.
Amerykanin przebywał w więzieniu w Iowa od 1996 roku, gdzie odsiadywał karę dożywocia. Schreiber został uznany przez sąd winnym zabójstwa Johna Dale’a Tery’ego. Ofiara zginęła od uderzenia drewnianej rączki od kilofa w tył głowy. Oskarżony od początku odsiadki zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które ostatnimi czasy znacznie się nasiliły. Schreiber zapowiedział strażnikom więziennym, że jeżeli zobaczą, że jest z nim źle, bądź umiera nie chce żeby go ratowano. Stało się jednak inaczej i osadzony trafił do szpitala, gdzie przeszedł śmierć kliniczną.
Schreiber wybudził się ze śpiączki po 2 miesiącach pobytu w szpitalu. Kiedy mężczyzna doszedł do siebie stwierdził, że przez chwilę był „martwy” co kończy karę dożywotniego więzienia, którą w myśl amerykańskiego prawa odbywa się do chwili śmierci! Więzień jest wściekły, że strażnicy ratowali go wbrew jego woli. Domaga się teraz od władz więzienia natychmiastowego anulowania wyroku i wypuszczenia na wolność. Jako argument dodał to, że reanimowano go choć zastrzegał wcześniej, że sobie tego nie życzy. Według interpretacji sądu w Iowie Schreiber musi pozostać więzieniu, ponieważ nadal żyje.
źródła: dailymail.co.uk, foto pixabay.com