W w piątek 6 grudnia 27-letnia Kinga wyszła wieczorem z domu. Gdy nie wróciła na noc, ani nie pojawiła się w sobotę rano, a dodatkowo nie odbierała telefonów, jej bliscy postanowili zawiadomić policję.
Bliscy Kingi podejrzewali, że spotkała się ze swoim 33-letnim chłopakiem Tomaszem. W sobotę okazało się, że on też nie daje znaku życia. Policjanci nie lekceważyli więc sprawy. Pod uwagę brali kilka scenariuszy, m.in. porwanie i morderstwo. Rozpoczęły się poszukiwania.
ZOBACZ TEŻ: Co robi Kasia z 13 Posterunku? Aktorka wywróciła swoje życie do góry nogami!
27-latka była miłą i pomocną kobietą. Pracowała od kilku lat w świetlicy w Szkole Podstawowej nr 2 w Piotrkowie Trybunalskim. Nie miała wrogów. Śledczy ustalili, że 6 grudnia Tomasz i Kinga byli widziani w samochodzie marki mazda. Jednak samochodu nigdzie nie udało się znaleźć. Tak minęła sobota i niedziela.
W poniedziałek policja otrzymała anonimowy donos. Ktoś doradził, aby sprawdzić garaże przy ulicy Piastowskiej w Piotrkowie Trybunalskim. Gdy dotarli na miejsce, w jednym z garaży dokonali makabrycznego odkrycia.
Znajdowała się w nim poszukiwana mazda, a w niej zwłoki Kingi i Tomasza. Do garażu nie dało się wejść – był tak zadymiony, że brakowało tlenu. Kluczyk w stacyjce auta był przekręcony w pozycję zapłonu, wygląda więc na to, że zakochani zamknęli się w garażu przy włączonym silniku i zatruli się spalinami.
Sekcja zwłok i dokładne śledztwo wykażą czy jest to prawda, niemniej jednak z wielką dozą prawdopodobienstwa można powiedzieć, że w tej sytuacji doszło do nieszczęśliwego wypadku.