Julie Fuller miała 11 lat gdy w 1983 roku wyszła z domu wynieść śmieci. Rodzice już nigdy więcej nie zobaczyli jej żywej. Aż 36 lat musieli też czekać, by tajemnica jej zniknięcia i sprawca zostali ujawnieni.
Rodzina Julie Fuller pochodziła z Wielkiej Brytanii, ale przeprowadziła się do Teksasu. Tego feralnego dnia zatrzymali się w Kensington Motel w Arlington. Julie poszła wynieść śmieci i nie wróciła. Po dwóch dniach policja znalazła jej zwłoki w nieodległym Fort Worth.
ZOBACZ TEŻ: Koszmarny finał poszukiwań w Łodzi. Tylko kurtka wystawała spod lodu!
Ciało 11-latki znalazł pracownik budowlany. Była rozebrana, oprawca udusił ją i zgwałcił.
Policja nie była w stanie znaleźć winnego. Wszystkie tropy urywały się. Zabezpieczono jednak ślady DNA, które wprowadzono do bazy danych i co jakiś czas sprawdzano, czy osoba o tym samym DNA nie trafiła do bazy za inne przestępstwo. Tak mijały kolejne lata i dekady.
Niedawno policja skontaktowała się z firmą, która zajmuje się fenotypowaniem DNA. Udało się stworzyć portret zabójcy, w jego różnych wersjach zależnie od wieku. Później kod DNA został wysłany do firmy, która zajmuje się poszukiwanie przodków na jego podstawie. Tak trafiono na krewnego mordercy! Poproszono go o próbkę jego DNA, aby ustalić ponad wszelką wątpliwość tożsamość sprawcy.
Poprzez niego ustalili, że sprawcą zbrodni był James Francis McNichols. Niestety, nie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności – zmarł w 2004 roku, 21 lat po dokonaniu brutalnego mordu i gwałtu.