Mika Urbaniak przerwała milczenie i przyznała się do strasznej choroby.
Mika Urbaniak to polska wokalistka, najczęściej łącząca takie gatunki muzyczne jak jazz, R&B i hip-hop. Jset córką Michała Urbaniaka i Urszuli Dudziak.
Podobnie jak jej mama, gwiazda jest wokalistką. Życie artystki nie było jednak usłane różami. W rozmowie z Gazetą Wyborczą kobieta wyznała, że zmagała się ze straszną chorobą, którą zdiagnozowano u niej w 2004 r. Gwiazda borykała się również z problemami z alkoholem.
„Gdy byłam już w college’u, miałam takie momenty, że ze strachu nie byłam w stanie wyjść z pokoju. Albo jak wychodziłam na kampus, miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą. Taka fobia społeczna. Schowałam do torebki butelkę z alkoholem i co jakiś czas popijałam, żeby było mi łatwiej. To był pierwszy rok studiów, miałam 19 lat „- opowiada wokalistka.
Po powrocie do Polski gwiazda mieszkała z mamą, ale jej życie skupiało się wokół ciągłych imprez. To trwało 5 lat.
„Doprowadzałam się do takiego stanu, że urywał mi się film. Jednej nocy, już pod koniec tego okresu, poszłam obładowana alkoholem do mojego przyjaciela. Miałam pieniądze, bo koncertowałam wtedy u Smolika. Zaczęliśmy pić. Mieszałam wszystkie możliwe alkohole. W pewnym momencie powiedziałam, że wracam do domu. Przyjaciel próbował mnie zatrzymać, ale najwyraźniej go zignorowałam. Potem obudziłam się już w szpitalu. Miałam 5,4 promila alkoholu we krwi. Byłam cała posiniaczona, z ogromnym guzem na głowie. Wszystko, co miałam przy sobie, zniknęło, łącznie z ubraniami. Prawdopodobnie ktoś mnie pobił i okradł” –wyznała szczerze artystka.
U wokalistki zdiagnozowano chorobę dwubiegunową afektywną, która charakteryzuje się naprzemiennymi stanami depresji, a chwilę później przypływem sił i euforią.
Urbaniak wyznała, że tak naprawdę dopiero od kilku miesięcy czuje się dobrze i stabilnie. Zawdzięcza to terapii oraz dobranemu leczeniu farmakologicznemu.
ZOBACZ TEŻ:„CZEKA NAS APOKALIPSA”! Łukasz Nowicki ujawnił coś SZOKUJĄCEGO!
Źródło:wpgwiazdy
Źródło zdjęcia:Instagram