Gdy już wydaje nam się, że o sesji Justyny Żyły będziemy mogli powoli zapomnieć, zawsze pojawia się ktoś lub coś, co od nowa włoży kij w mrowisko. Tym razem o sesji żony skoczka wypowiedziała się aktorka Anna Mucha, która sama gościła na łamach pisma w 2009 roku.
Justynie Żyle obrywało się przede wszystkim za brak konsekwencji. Za to, że kreowała się na ofiarę swojego męża, następnie prosiła o uszanowanie prywatności swoich dzieci, aż wreszcie rozebrała się, by – jak to sama powiedziała w jednym wywiadzie – mąż zobaczył, co stracił.
Mało kto w tym emocjonalnym zamieszaniu zwracał uwagę na same zdjęcie. Sesja jako taka zeszła na dalszy plan, ale nie dla wszystkich. Anna Mucha ma zastrzeżenia do samych kwestii technicznych.
Przede wszystkim trzeba zadać sobie pytanie, kto robił te zdjęcia i w jakich warunkach pracował, ponieważ są to wyjątkowo niedobre zdjęcia. I moim zdaniem i nie mam zamiaru być skromna , „Playboy” skończył się na mojej sesji. Kto ma ten numer, ten wie o czym mówię.
Widać, że pani Mucha ma wysokie mniemanie o sobie. A czy ma rację? Cóż, nas sesja Justyny też nie porwała. Wydaje się jednak, że jakość zdjęć to sprawa zupełnie drugorzędna, podczas gdy coraz wyraźniej widać, że to tylko mały element w marketingowej układance Justyny Żyły.
o2.pl/foto instagram/screenshot