Choć minęło już nieco czasu od tragicznego pożaru centrum handlowego w Kemerowie na Syberii, to wciąż nie cichną głosy oburzenia. Wprost przeciwnie – mieszkańcy i rodziny ofiar zaczynają martwić się o faktyczne rozmiary tragedii. Na miejsce udał się prezydent Rosji Władymir Putin.
W tym momencie na listach ofiar znajduje się 60 nazwisk. 41 z nich to dzieci. Mieszkańcy Kemerowa od rana gromadzą się na głównym placu miasta i żądają jasnych, konkretnych i prawdziwych informacjach o potwornym pożarze.
Rodziny ofiar utworzyły specjalny komitet, który ma dbać o uczciwy przebieg śledztwa i zdobywanie od służb informacji. Na wiecu w Kemerowie jeden z przedstawicieli komitetu, który odwiedził miejską kostnicę, podał przerażające informacje:
„Obejrzeliśmy ciała. Jeśli oceniać po ich wielkości, to jest tam około 20 dorosłych. Pozostali to dzieci. Ciał nie ukrywano. Obejrzeliśmy każde pomieszczenie, piwnicę, strych, garaże. Niektóre ciała leżą po prostu w pudłach”
Wśród ludzi pojawiały się już informacje o zatajaniu ilości ofiar. To właśnie dlatego przedstawiciele rodzin odwiedzili kostnicę. Potem gruchnęła wieść, że zwłoki są ukryte na terenie jednego z zakładów przemysłowych. Jednak wizyta przedstawicieli rodzin nie potwierdziła tych informacji. Wśród Rosjan rozprzestrzeniały się wiadomości o nawet 300 ofiarach śmiertelnych.
Mieszkańcy żądali na wiecu, by spotkał się z nimi prezydent Władymir Putin, który od rana przebywa w Kemerowie. Głowa państwa porozmawiała wyłącznie z rodzinami, które były w kostnicy. Putin poprosił, by nie wierzyć pogłoskom o ogromnej ilości ofiar. Rodziny z kolei skarżyły się na działania lokalnych władz.
Jaka jest prawda o okolicznościach tej tragedii? Zapewne minie trochę czasu zanim poznamy odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania. Najbardziej przerażająca jest wizja większej liczby ofiar niż podały władze, tym bardziej, że dotyczy głównie dzieci. Znając rosyjskie zwyczaje w takich sytuacjach, nie jest to wcale wykluczone.
tvn24.pl