Żona i synek brytyjskiego naukowca, który pracował w RPA znajdują się w bardzo ciężkim stanie po spotkaniu z żyrafą, która dopadła ich zaledwie 150 metrów od domu! Zwierzę, którego nie kojarzymy z agresją, okazało się śmiertelnie groźne.
Katy Williams i jej synek Finn walczą o życie w szpitalu w Johannesburgu. 150 metrów do domu w rezerwacie Limpopo, zaliczyli nieplanowane spotkanie ze żyrafą i jej młodym. Wielkie zwierzę stratowało oboje. Mąż Katy, Sam Williams pracuje dla Blyde Wildlife Estate i dlatego przeprowadził się z rodziną do RPA.
W swoim oświadczeniu podkreślił, że postaje pozytywny, co do stanu zdrowia swoich bliskich. Jego zdaniem żyrafa zaatakowała, ponieważ poczuła się zagrożona. Wraz z nią było jej 2-miesięczne żyrafiątko. Szczęście w nieszczęściu, że Sam wracał akurat z biegania, odgonił zwierzę i wezwał pomoc.
Jak widać każde dzikie zwierzę może być śmiertelnie groźne dla człowieka. Warto o tym pamiętać, nawet jeśli nie mieszkamy w RPA tylko w Polsce. Spotkanie oko w oko z łosiem, jeleniem, czy dzikiem dla nas może skończyć się równie źle.
wprost.pl/ foto: pixabay