Co najmniej 35 osób zginęło w weekend w Meksyku w związku z wojnami karteli narkotykowych – poinformowały miejscowe władze. Liczba zabójstw w tym kraju w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosła do poziomu nienotowanego od 2011 roku.
Jak pisze w poniedziałek Reuters, 12 osób zostało zabitych w stanie Sinaloa, na zachodzie kraju, gdzie od aresztowania w zeszłym roku narkotykowego bossa kartelu Sinaloa, Joaquina Guzmana (pseudonim El Chapo), między lokalnymi gangami trwa walka o wpływy.
Podczas wydarzenia opisywanego przez lokalną prokuraturę jako strzelanina między rywalizującymi ze sobą kartelami w zachodnim stanie Michoacan w niedzielę zabitych zostało kolejnych dziewięć osób; ciała ośmiu ofiar znaleziono na głównej ulicy w jednej ze wsi w tym regionie, a zwłoki dziewiątej odkryto porzucone w pobliskich górach.
Łącznie 14 osób straciło życie w stanie Guerrero na południowym zachodzie kraju i w stanie Veracruz na wschodzie.
***
Zachodnie stany, a szczególnie stan Guerrero, są sceną najbrutalniejszej przemocy w Meksyku, bo kartele narkotykowe walczą tam o kontrolę nad uprawami maku lekarskiego, z którego uzyskuje się heroinę. Do wzrostu przestępczości narkotykowej w Meksyku przyczynił się zwiększony popyt na heroinę w sąsiednich Stanach Zjednoczonych – wyjaśnia agencja Reutera.
Obecnie przestępczość w Meksyku utrzymuje się na poziomie nienotowanym od kilku lat. Jak wynika z oficjalnych danych, tylko w marcu odnotowano 2020 morderstw – najwięcej od czerwca 2011 roku.
ms, pap, fot. commons.wikimedia.org
na zdjęciu Culiacan – rodzinne miasto kartelu Sinaloa