Kwarantanna ma za zadanie zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa. Jak się okazało, potrafi mieć także negatywne konsekwencje.
Coraz więcej ludzi jest objętych kwarantanną związaną z obawą przed dalszym rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Nikt nie spodziewał się, że ten środek bezpieczeństwa może prowadzić do takich negatywnych skutków.
Największa liczba osób poddanych takiemu środkowi bezpieczeństwa jest w Chinach. To właśnie tam zaobserwowano falę przemocy domowej, spowodowaną przez kwarantanny.
Na co dzień rodziny spędzają ze sobą mało czasu. Tym bardziej, jeśli mówimy o tak zapracowanych ludziach, jak Azjaci. Kwarantanna skazuje ich na spędzanie ze sobą 24 godzin na dobę. Niektórzy nie mogą ze sobą wytrzymać i puszczają im nerwy.
Tego nie spodziewał się nikt. Emerytowany policjant Wan Fei, który założył organizację na rzecz przeciwdziałania przemocy domowej jest w szoku. Po wprowadzeniu kwarantanny jego organizacja otrzymuje dwa razy więcej zgłoszeń.
Epidemia wywarła olbrzymi wpływ na przemoc domową. Według naszych statystyk w 90 proc. przypadków przyczyna przemocy związana jest z epidemią Covid-19 – powiedział Wan Fei
Ludzie po prostu nie mogą ze sobą wytrzymać. Wiemy, jak potrafimy pokłócić się z najbliższymi na wakacjach, gdzie spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Tutaj te „przymusowe wakacje” są bardziej nerwowe ze względu na napięcie dotyczące epidemii.
Jeśli w rodzinie nie wszystko działało tak jak należy przed epidemią, to w czasie kwarantanny te tarcia się potęgują. Jeśli przed nią ludzie potrafią się kłócić o to, kto wyniesie śmieci, to teraz możemy tylko przypuszczać jak błahe powody mogą wywołać prawdziwą wojnę.
ZOBACZ: SKANDAL w Brazylii. Uczniowie zrobili coś STRASZNEGO!
Dodatkowym impulsem do takich kłótni, które ostatecznie mogą przerodzić się w rękoczyny jest trudna sytuacja finansowa. Nie wszyscy przecież mogą wykonywać swoją pracę, często kwarantanna oznacza mniej pieniędzy w domowym budżecie.
Jakkolwiek zabawnie to nie brzmi, to przemoc domowa jest bardzo poważnym problemem, szczególnie w Chinach. Szacunki mówią, że dotyczy on 25% wszystkich chińskich rodzin. Ofiarami są najczęściej kobiety i dzieci.