O ostatniej, tragicznej wyprawie Tomka Mackiewicza na Naga Parbat napisano już bardzo wiele. Często były to opinie skrajnie krzywdzące polskiego himalaistę. Zazwyczaj wypowiadały je osoby, które z tą postacią spotkały się dopiero w momencie rozpoczęcia akcji ratunkowej. O tym, jakie podejście do swojej pasji miał Mackiewicz przypomniał jeden z dziennikarzy.
Tomasz Gorazdowski, dziennikarz Polskiego Radia udostępnił na swoim profilu Facebook rozmowę, którą odbył z Tomaszem Mackiewiczem rok temu po poprzedniej wyprawie na Nanga Parbat.
„W kraju, w którym (jak pokazują badania), zdecydowana większość ludzi nie ma żadnej pasji, nie ma chyba sensu odpowiadać tym, którzy najłagodniej piszą… „a po co tam lazł” – oni nie zrozumieją. O troglodytach hejtu już nawet nie wspomnę. Dla tych, którzy mogą mieć ze zrozumieniem kłopot, ale chcą, moja ostatnia rozmowa z Tomaszem Mackiewiczem, po ostatnim nieudanym/udanym powrocie z Nanga Parbat”
– napisał dziennikarz.
W rozmowie poruszane są m.in. kwestie związane z ryzykiem zdobywania zimowych ośmiotysięczników. Mackiewicz w tej kwestii miał bardzo rozsądne podejście:
„Byłem bardzo blisko. Szczyt w zasięgu ręki, widać go było jak na dłoni. Mógłbym wejść na niego w tym roku, ale… nie zszedłbym. Trzeba mieć tę świadomość, że pragnienie posiadania czegoś może skończyć się skończeniem wszystkiego. Naszego życia, które jest przecież niesamowitym doświadczeniem”
– opowiedział o próbie z 2015 roku, kiedy wraz z Elisabeth Revol osiągnął aż 7800 metrów.
O swojej wspinaczkowej partnerce także wypowiadał się bardzo ciepło:
„Kapitalne partnerstwo. Do tej pory były takie opinie, że takie połączenie (para kobieta-mężczyzna – przyp. red.) w górach się nie sprawdzi, a ja nie miałem jeszcze lepszego partnera”
Romantyk w górach
Do samego szczytu Mackiewicz miał ogromną pokorę i – jak stwierdził dziennikarz przeprowadzający wywiad – romantyczne podejście:
„Ja wiem, że ta góra jest takim dziwnym bytem. Zresztą lokalna społeczność jest bardzo silnie przekonana o tym, że tam żyją jakieś mistyczne, niewidoczne istoty, dziwne duchy.
– opowiadał.
Widać więc jak na dłoni, że Tomek Mackiewicz nie dążył po trupach do celu i nie próbował za wszelką cenę zdobyć szczytu. Znał wartość swojego życia i raczej nie szarżował bezmyślnie na poprzednich wyprawach. Zresztą, każdą z nich nazywał „udaną”, bo wracał, mimo że bez zdobycia szczytu.
Tym razem prawdopodobnie szczyt zdobył, ale nie wrócił. Jaki popełnił błąd? Czy mógł zrobić coś inaczej? Być może Elizabeth Revol wkrótce rzuci na ten temat więcej światła. Niewątpliwie Tomek zapisał szczególną kartę w historii himalaizmu. Nie był postacią kryształową i zapewne popełnił w życiu masę błędów – jak każdy. Niech jego przesłanie na temat gór towarzyszy nie tylko wspinaczom:
„Chciałem przemycić troszkę takiej wrażliwości, której może sam mam zbyt wiele. Żeby uwrażliwiać ludzi tą opowieścią, historią i podejściem do gór. […]Wyścig szczurów nawet w górach można zaobserwować. Jakieś wymyślone, abstrakcyjne historie są ważniejsze od drugiego człowieka. Ja bym chciał uwrażliwiać ludzi, że jednak drugi człowiek jest bardzo ważny w życiu.”