Uczeni zaproponowali nową teorię, która ma odpowiedzieć na to frapujące pytanie.
Zdaniem profesora Arjuna Berery z Uniwersytetu w Edynburgu, życie na ziemi powstało dzięki międzygwiezdnemu pyłowi, w którym mogą przenosić się proste mikroorganizmy. Jego badania dowiodły, że bakterie i inne najprostsze formy życia, które są zdolne przetrwać taką kosmiczną podróż mogły dać początek życiu na naszej planecie.
Dowód na to, że taka wędrówka jest możliwa znajduje się w pierścieniach Saturna, w których odkryto materiał pochodzący z jednego z księżyców tej planety – Enceladusa.
Uczony uważa, że kosmiczny pył cały czas „bombarduje” naszą planetę. Przemieszcza się wolno jak na standardy kosmiczne – zaledwie z prędkością ok. 70km/h.
„Twierdzenie, że pył międzygwiezdny może przemieszczać organizmy przez ogromne odległości między planetami, budzi ekscytujące perspektywy dotyczące tego, jak powstawało życie na naszej planecie . Strumieniowanie szybkiego pyłu kosmicznego znajduje się w systemach planetarnych i może być powszechnym czynnikiem rozprzestrzeniania życia”
– tłumaczy swoją teorię profesor.
Nie jest w tym twierdzeniu odosobniony. Już w poprzednich latach pojawiały się głosy, że życie na Ziemię przybyło z kosmosu, np. wraz z uderzeniem asteroidy. Z kolei biochemik Steven Banner opublikował w 2013 roku pracę, w której zaproponował inną teorię. Stwierdził, że organizmy żyjące na naszej planecie początkowo powstały na Marsie i stamtąd dotarły na nasz glob.
Czy tak faktycznie jest? Odnalezienie podobnych związków chemicznych, a najlepiej pełnych form życia podobnych do żyjących na Ziemi potwierdziłoby tą teorię. I z każdym kolejnym rokiem jesteśmy prawdopodobnie bliżej takiego epokowego odkrycia.
wprost.pl