Czy to kolejna oznaka zachodniego postępu? Nie tym razem! Dziennikarska prowokacja dowiodła jak marna jest weryfikacja osób ubiegających się o członkostwo w niemieckiej SPD. A tym samym – jak łatwo można wpłynąć na wewnętrzne sprawy partii. Członkiem SPD został… pies!
Dziennikarze tabloidu „Bild” wykorzystali 3-letnią suczkę Limę i w jej imieniu wysłali wniosek o zarejestrowanie jako członka partii. „Ten pies będzie mógł głosować w sprawie wielkiej koalicji” – zatytułowali swój artykuł okraszony zdjęciem „upolitycznionej” psiny.
Dziennikarze w kwestionariuszu podali płeć, wiek i zatrudnienie. Nie wiemy jakie dane tam wpisali, ale faktem jest, że nikt się do nich nie przyczepił, ani nikt ich nie zweryfikował. Wkrótce otrzymali legitymację członkowską, którą Lima mogła się od tego dnia chwalić. I – zgodnie z tym – zagłosować w wielkim wewnątrzpartyjnym referendum dotyczącym losów wielkiej koalicji z CDU-CSU.
Żeby było jeszcze śmieszniej, złożyli też w międzyczasie kolejny wniosek na… kota. Jednak opublikowanie artykułu raczej zaprzepaści szanse następnego pchlarza na uzyskanie legitymacji.
Władze SPD bardzo negatywnie odniosły się do działań dziennikarzy „Bilda”. Uznali je za złamanie etyki dziennikarskiej i zapowiedzieli kroki prawne. Od dziś do 2 marca członkowie SPD głosują w sprawie utworzenia rządu koalicyjnego. Jeśli odrzucą możliwość koalicji z partią Angeli Merkel, to albo powstanie rząd mniejszościowy – pierwszy w powojennej historii Niemiec, albo – zostaną rozpisane przedterminowe wybory.
Czy w związku z tą prowokacją mamy się spodziewać, że o losach referendum zadecydują nieistniejący członkowie, zarejestrowani na fałszywe dane? Miejmy nadzieję, że większość partyjnych legitymacji SPD należy do rzeczywistych członków, a nie, psów, kotów, kun, jenotów, czy wirtualnych osobistości!
rp.pl foto: twitter com