Pożegnanie księcia Harry’ego i księżnej Meghan. ŁZY same cisną się do oczu.
Smutne pożegnanie! Miliony Brytyjczyków płakały. Wielu nie mogło powstrzymać emocji.
Koronawirus coraz szybciej rozprzestrzenia się na całym świecie. Brytyjczycy do tej pory nie wprowadzali zbyt dużych obostrzeń w związku z panującą pandemią. Wiele osób twierdziło, że takie zachowanie jest nierozsądne ze strony brytyjskiego rządu. Teraz sytuacja nieco się zmieniła. Tymczasem miliony Brytyjczyków przyjęły do wiadomości smutną informację. Jest jednak cień nadziei.
Książę Harry i Meghan Markle od początku swojego związku wzbudzali niemałe kontrowersje. Brytyjska prasa brukowa nie szczędziła ataków pod ich adresem. Ochoczo opisywano konflikt Meghan z królową Elżbietą, a także wyciągano rodzinne historie Amerykanki. Jednak teraz wszystko to stało się nieważne. Niektórzy Brytyjczycy płakali. Książę Harry i Meghan Markle niestety…
… pożegnali się jako członkowie rodziny królewskiej we wpisie na Instagramie. Jednocześnie zapowiedzieli, że nie wykluczają powrotu. Wyrazili także wdzięczność za wspieracie oraz wspólne zaangażowanie na rzecz czynienia dobra. Wielu płakało mimo, że decyzję znaliśmy znacznie wcześniej.
-Jak wszyscy możemy odczuć, świat w tej chwili wydaje się wyjątkowo delikatny.Jesteśmy jednak przekonani, że każda istota ludzka ma potencjał i szansę na dokonanie zmiany – jak teraz na całym świecie, w naszych rodzinach, naszych społecznościach i na pierwszej linii frontu – razem możemy podnieść się nawzajem, aby uświadomić sobie pełność tej obietnicy” – czytamy na Instagramie.
-To, co jest w tej chwili najważniejsze to zdrowie i dobre samopoczucie każdego na całym świecie oraz znalezienie rozwiązań wielu problemów, które pojawiły się w wyniku pandemii. Ponieważ wszyscy odgrywamy pewne role podczas tej globalnej zmiany i towarzyszącej jej zmianie nawyków, w tym nowym rozdziale skoncentrujemy się na zrozumieniu, w jaki sposób możemy lepiej przyczynić się światu. Chociaż możecie nas tutaj nie widzieć, nasze prace są kontynuowane” – dodali.
