W samo południe Szwedzi w całym kraju minutą ciszą uczcili pamięć ofiar piątkowego zamachu w centrum Sztokholmu. Mimo deszczowej pogody setki osób zebrało się w południe w parku Stadshusparken w Sztokholmie, by wziąć udział w ceremonii uczczenia pamięci ofiar piątkowego zamachu na Drottninggatan. Ceremonia rozpoczęła się minutą ciszy.
Zginęły cztery osoby: turystka z Belgii, Brytyjczyk pracujący w Spotify i dwie Szwedki. Jedną z nich była 11-letnia dziewczynka. Rannych zostało 14 osób, 9 z nich nadal przebywa w szpitalach.
Na wieść o ataku w centrum miasta, jej rodzina zamarła. Od początku obawiała się, że dziecku mogło coś się stać. 11-latka miała zwykle po szkole jechała autobusem do centrum miasta, aby tam przesiąść się na metro. Tego dnia była umówiona w centrum z mamą, razem miały wrócić do domu. Jak pisze dziennik „Dagens Nyheter”, tuż przed 15:00 rozmawiały przez telefon. Ustaliły, że spotkają się na stacji metra. To była ostatnia rozmowa matki z córką.
Rodzice desperacko szukali jej na miejscu tragedii, a także poprzez portale społecznościowe. Nie było odzewu. Zrozumieli, że dziecku musiała stać się krzywda. Objechali wszystkie szpitale. Na próżno. Kilka godzin później z rodzicami skontaktowała się policja. Poprosiła o próbkę DNA. Funkcjonariusz przywiózł ze sobą torbę znalezioną na miejscu tragedii, która należała do dziewczynki.
Źródło: rmf24.pl/Foto: PAP
kd